"Miłość jest jak letni deszcz - przychodzi nagle i niespodziewanie."
Kiedy oderwałam od niego swoje wargi, zorientowałam się, że cała drżę. Nie było spowodowane strachem, bo szczerze mówiąc, pierwszy raz od dawna się nie bałam. Chodziło raczej o jego bliskość. Stykaliśmy się klakami piersiowymi, nasze oddechy mieszały się i tworzyły spójną całość. Jego włosy opadały na lekko zmarszczone czoło, a z twarzy nie schodził cwaniacki uśmiech, który powodował poczucie niepewności gdzieś wewnątrz mnie. A co jeśli to wszystko sen? Bardzo, bardzo dziwny sen ze mną w roli głównej, zwykła osiemnastolatka, która została uprowadzona przez słynnego dilera narkotykowego, a następnie sama się w nim zakochała. Jak to w ogóle możliwe?
Tak, to wszystko przez te oczy.
Daję słowo, można było stracić w nich poczucie rzeczywistości. Błękitne jak morska fala.
Miał zgrabny nos i ładne kości policzkowe. Czułam się jakbym obejmowała greckiego boga. Naprawdę.
Nie byłam pewna czy mogę mu ufać, w końcu przywlókł mnie tu z zamiarem morderstwa, a teraz wyznaje mi uczucie?
Zamykając powieki, cofnęłam się w czasie o kilka minut.
"Podejrzewam, że coś do ciebie czuję. Może nie jest to miłość, ale lecę na ciebie, Ev."
Automatycznie wstrzymałam oddech, albo był dobrym aktorem, albo naprawdę mu na mnie zależy.
- O czym myślisz? - kiedy szeptał do mojego ucha, poczułam przyjemne dreszcze na dole kręgosłupa.
- O tym wszystkim. - odparłam - Zastanawiam się co będzie dalej.
Właśnie, co my zrobimy?
Nie chcę zostać tu na zawsze, pragnę wrócić do domu. Przytulić się do mamy, otrzeć łzy z jej policzków, uściskać tatę i przeprosić za wszystkie okropne słowa, które powiedziałam na kilka dni przed porwaniem. Tęsknie za nimi. I myślę, że choćbym nie wiem jak bardzo ich nienawidziła, i tak będę ich kochać.
- Mam znajomych w Ameryce. Możemy wyjechać, tam nie będą nas szukać.
Zaraz. Zaraz. Zaraz.
Nie!
Ja nie chcę wyjeżdżać! Londyn jest moim domem, tutaj mam bliskich, moje życie należy do tego miejsca.
- Ale .. jak to?
- Porozmawiamy o tym kiedy indziej. Teraz mam ogromną ochotę cię pocałować. - kciukiem przejechał po mojej dolnej wardze i lekko ją rozchylił. Wstrzymałam oddech, nie chciałam mu pokazać, że tak drobny gest wywołał u mnie drżenie. Zbliżyłam się i musnęła jego policzek. Następnie brodę, a potem górną wargę.
- Zwariuję. - mruknął.
Pocałowałam go namiętnie, tak jakby miał to być mój ostatni oddech. Jego ramiona oplotły moją talię. Czułam się tak bezpiecznie.
Morderca, który cię porwał. Zmasakrował ci twarz.
Zamknij się, przeklęty głosie, chcę o tym zapomnieć.
Zapomnieć o ilości krwi, jaką przez niego straciłaś?
Siedź cicho.
- Szefie!
PUF! Nastrój prysł.
- Mhm? - sapnął Louis przerywając naszą czynność.
- Mamy .. małe kłopoty. - w drzwiach stanął jeden z dryblasów. Jego ramię zdobiły kolorowe tatuaże ciągnące się od łokcia, aż po nadgarstek. Podejrzewałam, że był trzy razy większy niż ja.
- Kłopoty? Ethan, wiesz, że nie lubię tego słowa. - przejechał palcami po brodzie. - O co chodzi?
- Policja. - z jego czoła spadały krople potu, nozdrza niebezpiecznie drżały.
O boże. On jest przerażony. - Dużo policji. O ile się nie mylę, to jest to Wydział do Spraw Specjalnych.
- Psy?! Gdzie?!
I nagle jak na zawołanie usłyszeliśmy pierwsze komendy. "Padnij!", "Odłóż broń!" "Szukajcie dziewczyny!"
Panno Chwalebna, Józefie Święty.
Znaleźli mnie!
Louis otworzył szeroko oczy i przeklął siarczyście. Po tym jak chwycił mą dłoń, wybiegliśmy. Od tej pory osłaniali nas Liam i ten ee.. Ethan?
Na korytarzu panował istny chaos. Dużo dom przerodził się w pole bitwy, której byłam centrum. Kilkanaście uzbrojonych, ubranych na czarno komandosów biegało dookoła. Ludzie Louisa strzelali bez opamiętania. Wkrótce ogień otworzyli również policjanci. Kolejne ciało osuwały się na ziemie, miałam ochotę opaść na kolana i opłakiwać ich wszystkich, ale nie mogłam. Tomlinson ciągnął mnie w stronę wyjścia. Acha. Więc postanowił wymknąć się cichaczem, podczas, gdy jego ludzie oddają za nas krew.
W pewnym momencie trzech mężczyzn wpadło wprost na nas. Straciłam równowagę i już po chwili znajdowałam się na ziemi wśród setek stóp. Boże, umrę. Korzystając w siły rąk podniosłam się, ale nigdzie nie dostrzegłam Louisa. To nie może być prawda. Zostałam sama.
~Louis~
- Gdzie Evie?! - krzyknąłem potrząsając Liamem. - Kurwa!
- Musimy uciekać! Chcesz znów trafić za kraty?!
- Nie idę bez niej. - moja twarz przybrała poważny wyraz. - Podstaw auto, znajdę ją i spadamy.
- Dobrze. Ethan pojechał do magazynu po towar. - powiedział, ale już go nie słuchałem. Przepychałem się między ludźmi. Komandosi wpadli tak niespodziewanie, jak to możliwe, że nas namierzyli?! Nie powinni nas znaleźć, bynajmniej nie tak szybko. A co jeśli już dorwali Evie? Wtedy będę musiał znowu ją wykraść. Kurwa, straciłem już tyle ludzi. Rzuciłem wzrokiem, wszędzie było pełno krwi. Starałem się ignorować okrzyki: "Rzućcie broń!" , "Wezwijcie posiłki" Policja zawsze jest nieprzygotowana do walki. Uważali, że zwiesimy głowy, oddamy cały sprzęt i wsadzimy się do pierdla? Prędzej umrę, niż tam wrócę.
Usłyszałem za plecami dźwięk przeładowania broni. Zatrzymałem się i zacisnąłem szczękę z całej siły. Nie dam się złapać, muszę znaleźć Ev.
- Ręce do tyłu. Stój spokojnie.
Szybko uformowałem pięść i wycedziłem nią w brodę policjanta. Był to podstarzały mężczyzna, który mógłby być moim ojcem. Do kurtki przypiętą miał odznakę. Nim się zorientowałem, mężczyzna przyłożył małe urządzenie do mojego brzucha. Paralizator. Prąd poraził mnie i zmusił do oparcia o ścianę. Kurwa. Boli.
- Zatrzymuję cię w imieniu prawa, za porwanie, sprzedaż narkotyków i ..
Nie zdążył dokończyć. Wokół rozniósł się głośny huk, koszula stróża prawa zabarwiła się na czerwono, krew wypłynęła z jego ust, po chwili bezwładne ciało opadło na ziemie i już nigdy nie miało z niej wstać. Przełknąłem ślinę i podniosłem wzrok.
Zamarłem.
Osobą, która zabiła policjanta i jednocześnie mnie uratowała była ona. Evie.
Jej usta pozostawały szeroko otwarte, cała dygotała, a oczy napełniały się łzami, które po chwili spływały stanowczo po twarzy. Jej ból bił na kilometr. Nic dziwnego, właśnie pierwszy raz kogoś zabiła.
Evie upadła na kolana i zaniosła się szlochem, który odbił się echem w mojej głowie.
Moje energia nagle powróciła, ignorując ból w klatce piersiowej, podniosłem się i podbiegłem do niej. Swoją dłonią przyciągnąłem ją do siebie, zmuszając by wstała z podłogi.
-Evie...
- Boże, nie. Nie, nie nie!!
- Spokojnie, będzie dobrze. - próbowałem ją pocieszyć.
- Louis...ja go znałam, to Tyler Brooks. Przyjaciel rodziny, znałam go od dziecka. O boże .. ja go zabiłam. Mam krew na rękach, Louis ściągnij to ze mnie. - łkanie przerodziło się w krzyki.
Chciałem ją przytulić, pocałować i dopilnować by czuła się bezpiecznie.
Ale nie mogłem, musieliśmy się spieszyć. Musieliśmy uciekać. Ująłem jej dłoń i pociągnąłem w kierunku wyjścia. Moje czarne Audi czekało już na zewnątrz wraz z Liamem.
- Twój płacz mi nie pomaga. - syknąłem, ale już tego żałowałem.
Louis, chuju, ona zabiła osobę, którą znała od zawsze.
- Przepraszam. - krzyknąłem.
Kopniakiem otworzyłem drzwi, zbiegliśmy z ładnych, ale zakrwawionych schodów i wepchnąłem dziewczynę do auta. Byliśmy bezpieczni.
- Jedziemy do Grey'ów w Los Angeles? - Liam spojrzał na mnie we wstecznym lusterku. Jego wzrok był nieugięty.
- Tak. - zatrzymałem się. - Ile zostało?
- Straty są małe, około siedmiu osób.
- Nieważne, jedźmy.
- Musimy uciekać! Chcesz znów trafić za kraty?!
- Nie idę bez niej. - moja twarz przybrała poważny wyraz. - Podstaw auto, znajdę ją i spadamy.
- Dobrze. Ethan pojechał do magazynu po towar. - powiedział, ale już go nie słuchałem. Przepychałem się między ludźmi. Komandosi wpadli tak niespodziewanie, jak to możliwe, że nas namierzyli?! Nie powinni nas znaleźć, bynajmniej nie tak szybko. A co jeśli już dorwali Evie? Wtedy będę musiał znowu ją wykraść. Kurwa, straciłem już tyle ludzi. Rzuciłem wzrokiem, wszędzie było pełno krwi. Starałem się ignorować okrzyki: "Rzućcie broń!" , "Wezwijcie posiłki" Policja zawsze jest nieprzygotowana do walki. Uważali, że zwiesimy głowy, oddamy cały sprzęt i wsadzimy się do pierdla? Prędzej umrę, niż tam wrócę.
Usłyszałem za plecami dźwięk przeładowania broni. Zatrzymałem się i zacisnąłem szczękę z całej siły. Nie dam się złapać, muszę znaleźć Ev.
- Ręce do tyłu. Stój spokojnie.
Szybko uformowałem pięść i wycedziłem nią w brodę policjanta. Był to podstarzały mężczyzna, który mógłby być moim ojcem. Do kurtki przypiętą miał odznakę. Nim się zorientowałem, mężczyzna przyłożył małe urządzenie do mojego brzucha. Paralizator. Prąd poraził mnie i zmusił do oparcia o ścianę. Kurwa. Boli.
- Zatrzymuję cię w imieniu prawa, za porwanie, sprzedaż narkotyków i ..
Nie zdążył dokończyć. Wokół rozniósł się głośny huk, koszula stróża prawa zabarwiła się na czerwono, krew wypłynęła z jego ust, po chwili bezwładne ciało opadło na ziemie i już nigdy nie miało z niej wstać. Przełknąłem ślinę i podniosłem wzrok.
Zamarłem.
Osobą, która zabiła policjanta i jednocześnie mnie uratowała była ona. Evie.
Jej usta pozostawały szeroko otwarte, cała dygotała, a oczy napełniały się łzami, które po chwili spływały stanowczo po twarzy. Jej ból bił na kilometr. Nic dziwnego, właśnie pierwszy raz kogoś zabiła.
Evie upadła na kolana i zaniosła się szlochem, który odbił się echem w mojej głowie.
Moje energia nagle powróciła, ignorując ból w klatce piersiowej, podniosłem się i podbiegłem do niej. Swoją dłonią przyciągnąłem ją do siebie, zmuszając by wstała z podłogi.
-Evie...
- Boże, nie. Nie, nie nie!!
- Spokojnie, będzie dobrze. - próbowałem ją pocieszyć.
- Louis...ja go znałam, to Tyler Brooks. Przyjaciel rodziny, znałam go od dziecka. O boże .. ja go zabiłam. Mam krew na rękach, Louis ściągnij to ze mnie. - łkanie przerodziło się w krzyki.
Chciałem ją przytulić, pocałować i dopilnować by czuła się bezpiecznie.
Ale nie mogłem, musieliśmy się spieszyć. Musieliśmy uciekać. Ująłem jej dłoń i pociągnąłem w kierunku wyjścia. Moje czarne Audi czekało już na zewnątrz wraz z Liamem.
- Twój płacz mi nie pomaga. - syknąłem, ale już tego żałowałem.
Louis, chuju, ona zabiła osobę, którą znała od zawsze.
- Przepraszam. - krzyknąłem.
Kopniakiem otworzyłem drzwi, zbiegliśmy z ładnych, ale zakrwawionych schodów i wepchnąłem dziewczynę do auta. Byliśmy bezpieczni.
- Jedziemy do Grey'ów w Los Angeles? - Liam spojrzał na mnie we wstecznym lusterku. Jego wzrok był nieugięty.
- Tak. - zatrzymałem się. - Ile zostało?
- Straty są małe, około siedmiu osób.
- Nieważne, jedźmy.
__________________________________
Cześć.
Wybaczcie długą przerwę, ale mam kłopoty w szkole.
Grozi mi dwa z geografii, a nie mogę mieć nawet trzy.
Jestem w dupie, z której nie ma wyjścia. Proszę was wszystkich moje skarby, byście trzymali za mnie kciuki bo muszę to poprawić :)
Jeśli chodzi o Stange to postaram się w weekend, ale nie obiecuję bo ja - Idiotka Ann., zamiast "zapisz" kliknęła "usuń" .. naprawdę, nie ściemniam.
Straciłam cały rozdział, ale mam go na telefonie, muszę przepisać i poprawić.
Wybaczcie.
Jak wam się podoba rozdział? Bo mnie w ogóle :D
Szok 0_0 ona go zabiła *.* jacie... Rozdział genialny na maxa <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńOMFG ! ŚWIETNY ROZDZIAL ;)
OdpowiedzUsuńSwietny, swietny, swietny! Awww.... on ja naprawde kocha.
OdpowiedzUsuńCo jezeli ona ma syndrom sztokcholmski? Zreszta, i tak najlepsze, ze sa razem.
Zapaszam do mnie na 3 rozdzial dark-angel-harry-fanfction.blogspot.com
kocham ten rozdział <3 jest super ! życzę weny :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Nie mogę doczekać się następnego. Życzę weny i mocno ściskam kciuki za geografię;**
OdpowiedzUsuńLilka
Zajebisty! *.* rozpisalabym się trochę ale jestem na telefonie:c
OdpowiedzUsuńPS:Powodzenia w szkole i trzymam za cb kciuki <3
Super tylko zaim bylo za zabija Tyler'a to myslam ze to bedzie ojciec Ev ale potem pomyslam "kurwa no to nie moze byc jej ojciec bo by nie strzelila i zostalaby zlapana i odwieziona do domu " ale tak przez pierwsza mysl ale spoko pozdrawam i zycze weny - Zuzia @Zuzupec
OdpowiedzUsuńno w końcu ich znaleźli, ale szkoda, bo..
OdpowiedzUsuńświetny
Czekam nn
Piękny rozdział.. Dasz sobie radę z geografią, zapytaj czy możesz zrobić jakieś zadania dodatkowe i popraw to, z czego masz źle oceny :D Powodzenia :> Napisz jak Ci poszło, przy następnym rozdziale, buziaki :**
OdpowiedzUsuńOmg! MEGA! Ona go zabiła... Fjmghhghgdgjok! Poprawiaj geografie wierze w cb:-*
OdpowiedzUsuńjezus maria, JAKI ZAJEBISTY *----* Nie mogę sie doczekać następnego ! <3
OdpowiedzUsuńPs. Też mam 2 z geografii i musze poprwaić, pwoodzenia ! :*
o_O on go zabiła. zabiła przyjaciela rodziny. O mój boże Evie coś ty zrobiła
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę, że go zabiła! Jeszcze bardziej nie wierzę w to, że zabiła go by ocalić Louisa, tego się nie spodziewałam nawet w snach.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak jej ojciec na to zareaguje kiedy się dowie?
Rozdział Cudowny *.*
Życzę powodzenia z geografią <3
Cos mi sie stalo z tel i nwm czy dodalam kom. No nic napisze jeszcze raz. Rozdzial cudowny. Czekalam az 8h zeby go przeczytac. Wstaje rano a tu niespodzianka! Nowy rozdzial, ale nie moglam ho przeczytac:(( i tak w sql caly czas nowy nowy nowy!! Musisz go przeczytac! No nie dalo mi to spokoju. Lou i Evie kocham ich♡ nie wierze ze Ev zabila przyjaciela jej ojca prawie wujka dla Lou no ale co robi czlowiek jak sie zakocha! Louis sie zakochal i nie bd dawnego Louisa:( lepiej teraz skopiuje bo znowu cos mi sie zatnie i dupa :( Ty ciamajdo (chodzi o strange)
OdpowiedzUsuńPowodzenia z geo uda ci sie kochana xoxo buziaczki dla cb xxxx @needmy5idiots
Genialny ,<3333333333333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńJedyne słowo opisujące ten rozdział to WOW:). Czekam na następny rozdział :) Mam nadzieje że uda ci się poprawić te oceny. Pozdrawiam i życzę weny Kamila ♥
OdpowiedzUsuńO kurwa! Ale się porobiło :D Evie nieźle się wkopała, ciekawe jak teraz sobie z tym poradzi, mam nadzieję, że uda jej się otrząsnąć z tego wszystkiego. Tak poza tym to świetny rozdział, czekam na następny, buźka:*
OdpowiedzUsuńPs. Trzymam kciuki za geografie! :*
Boooooski *o* no ale boże ja nie chce żeby wyjeżdżali :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,ze to napiszę...:
OdpowiedzUsuńCo ku*wa?! Taylor'a? On miał cię chronić, Evie! On mówił, że odda za ciebie życie, a ty go zabiłaś?!
Cóż, to pokazuje jaka jest miłość. Można dla niej zrobić wszystko...
BOŻE! Zajebisty rozdział! Tylko szkoda mi Brooks'a. ;c Serio, bardzo mi go szkoda, ale policja musiała kiedyś nadejść. Nie no prawie się poryczałam. :|
Och, proszę, wstaw szybko kolejny rozdział! ♥
Rozdział? No cóż djejxidjdjekdkf!!! Dziewczyno, co ty ze mną robisz? To jest moje ulubione opowiadanie! Ever &forever
OdpowiedzUsuńPs. Powodzenia na geografii ;)
cudo *.*
OdpowiedzUsuńboski ;3
OdpowiedzUsuńmrs. tomlinson
Genialny ! Czekam na kolejne akcje z Louvie :D <3
OdpowiedzUsuńa mi się podoba, zrobiło się naprawdę ostro i fajnie to opisałaś. Szkoda mi tylko faktu, że Ev sięgnęła po broń, miałam nadzieję, że to ktoś inny. Cóż czekamy! :) xx
OdpowiedzUsuńO fuck! Ona kogoś zabiła! no tego to ja sie nie spodziewałam o.O to co dalej? dołączy do Louisa i jego ekipy jako jedna z nich? Ciekawość mnie zżera, czekam na next :*
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie: onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
Pzdr. xD
O mój Boże! Ona go zabiła. Haha dobra dziewczynka uratowała Lou. Rozdział? Świetny, Zajebisty mnie się bardzo podoba. Nie moge doczekać się kolejnego.
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na next ;**
OdpowiedzUsuńTo było świetne!!On ją kocha <3 Bynajmniej mam taką nadzieje <3 On ją uratował ^^ Nie zostawił jej aaaaaa!! O Boże!!Szkoda tylko że ona zabiła tego policjanta ale należało mu się :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next ♥
AgAtA
Nie wierzę, że ona zabiła tego policjanta... Nigdy bym się tego nie spodziewała. No totalnie mnie zaskoczyłaś... Warto było tyle czekać. :)
OdpowiedzUsuńKurdee... Zwariuję! Czekam na nn! :)
nie mogę uwierzyć ! Kompletny zwrot akcji że ona zabiła policjanta. świetnie piszesz koijfewinhcerjirogeriwhf *_____________* Codziennie sprawdzam czy nie dodajesz nowego rozdziału :D Czekam nn <3.
OdpowiedzUsuńCudowne. Evie zabiła to się porobiło o_0 Jeden z najlepszych blogów jaki czytałam
OdpowiedzUsuńhttp://secretarylouistomlinsonfanfiction.blogspot.com/
Wspaniałe! Evie... on naprawdę to zrobiła. Przez chwilę myślałam, że morduje swojego ojca, ale nie... piękny jest ten rozdział. Trzymam kciuki, żebyś poprawiła oceny. Sama jestem w tej samej sytuacji . :)
OdpowiedzUsuńnajlepszy z najlepszych! <3
OdpowiedzUsuńOczywiście trzymam kciuki mocno! Powodzenia z geografią.
czekam na następny.xx
Boże, ten rozdział jest mega! Tylko tak strasznie jest mi żal Evie, ten mężczyzna chciał ją uratować, kochał ją jak córkę, a ona musiała go zabić. Tym samym nie może wrócić, bo pójdzie do więzienia. :O :C
OdpowiedzUsuńno i zapomniałam napisać, że trzymam kciuki za oceny ;)
UsuńJeju zajebisty tyljo szkoda że musiałam tyle czekać na ten rozdział ; ( prosze dodaj następny jak najszybciej
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam. Ale no Ev? Ona zabiła? grrr, ale w sumie jestem z niej dumna :) czekam na nexta i życzę powodzonka na geo ;)
OdpowiedzUsuńJezu jaki genialny rozdzial. Zabila go o boze. Nie chce zeby wyjezdzali:( czskam na next xo
OdpowiedzUsuńKochana ty moja! <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że dopiero teraz ale ten tydzień był cały zawalony i wogóle, szkoda gadać...
Rozdział jest cudowny, genialny po prostu!
Evie zabiła przyjaciela swojej rodziny, który znał ją od dziecka..SZOK!
I oni wyjeżdżają do LA
Ciekawa jestem jak potoczą się dalsze losy...
Czy Evie i Louis spędzą resztę życia razem? Czy Evie spotka się z rodzicami?
No kurde chcę poznać odp na te pytania, no! ;D
Powodzenia w szkole :)
Pozdrawiam cieplutko :*
@Godlesiowa_Moni
rozwaliłas mi system? ! *-* ona dla niego zabila to jakis cuud o jprdl xd
OdpowiedzUsuńAle się tu porobiło! Evie zabija, żeby uratować Louisa? Tego kompletnie się nie spodziewałam! Zaskoczenie, totalne zaskoczenie. :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za geografię! Pozdrawiam i do następnego!
PS. Zmieniłam nazwę TT na @obvioous, jeśli to nie problem możesz informować mnie na bieżąco o rozdziałach :)
wow wow wow ciekawie ciekawiej coraz bardziej ciekawo... ;D
OdpowiedzUsuńNie mogę już się doczekać następnych... :)
Ładnie wszystko pozdawaj i widzę następny. ;d
pozdrawiam, trzymaj się cieplutko ;-*
Świetny rozdział! W ogóle niedawno zaczęłam czytać te opowiadanie ale już od pierwszego rozdziału je pokochałam <3 Czekam na następny :))
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM ♥
świetny :)
OdpowiedzUsuńSwietne
OdpowiedzUsuńmega *-*
OdpowiedzUsuńzajebisty ♥
OdpowiedzUsuńK
OdpowiedzUsuńO
C
H
A
M
C
I
E
!!!!!!!
Boze..ten rodzial jest niesamowity, nigdy b nie sadzila ze to Evie strzelila do Tylera. 0.o
Niezle zaskoczenie :D
Jestem ogromnie ciekawa podrozy do LA. Mam nadzieje ze bedzie duzo Louvie scen :D
Jestem ogromna fanka tego bloga i uwielbiam cie :)
Pozdrawiam, Agggata
Kochaaaaaam ten blog! jak czytam te rozdziały to mam gęsią skórkę. Boje sieee co będzie dalej. btw zpraszam do siebie http://harrystylescrazymonserbeat.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTwój rozdział jest megggaaa <3 I w ogóle twój cały blog jest po prostu shfjhalfjkdjg;alkas *-*
OdpowiedzUsuńWow swietny rozdzial! Juz niw moge doczekac siw next xox
OdpowiedzUsuńWow swietny rozdzial! Juz niw moge doczekac siw next xox
OdpowiedzUsuńWow swietny rozdzial! Juz niw moge doczekac siw next xox
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńZajefajny
OdpowiedzUsuńSuper, nie mogę się doczekać następnego !
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny ??!?!?!
OdpowiedzUsuńcudo *_*
OdpowiedzUsuńPięknie ;*
OdpowiedzUsuńKiedy next???
OdpowiedzUsuńAnn jest chora. Pisała na twitterze i asku c;
UsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuń69-ty komentarz
OdpowiedzUsuńPrzypadek ?
Bardzo przepraszam, że zniszczyłam tę jakże ważną liczbę, czyli "69", ale nie da się tego nie skomentować! To ff jest najzajebistsze jakie w swoim marnym życiu czytałam, a muszę się pochwalić, że dużo już tego przeczytałm! W ogóle to zapraszam na mojego bloga o naszych chłopcach: www.weranda55.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńWTF?!?!?!?!??! Ona zabiła przyjaciela rodziny dla popaprańca który chciał ją zabić i do tego zabił Oliviera?!?!??!?!
OdpowiedzUsuńBoski rozdział *.*
OdpowiedzUsuń