"Jesteś swoim najgorszym wrogiem."
~6 miesięcy później~
- Słucham - rzekła kobieta siedząca przed lekko obdrapanym biurkiem.
- Nazywam się Evie Martin. - spojrzałam na nią wyczekująco, jeździła palcem wskazującym po papierze, szukając mojego nazwiska.
- Tak. Mam cię. - spojrzała na mnie swoimi zmęczonymi oczami. - Podpisz się tutaj, tutaj i tutaj.
Podczas gdy składałam swoją parafkę, ona podsuwała mi po nos kolejne rzeczy. Teczkę z mnóstwem papierów, klucz ze znaczkiem: "118" i ulotkę, której sam tytuł -"Jak odnaleźć się w nowej grupie? Porady i przykłady!" - zmuszał mnie do zaśmiania się pod nosem. Zwróciłam jej dokumenty i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był to duży hol, cały jego wystrój składał się z ciemnego drewna, które było wszędzie, na meblach, na ścianach i podłogach. Naprawdę stylowo. Zebrałam wszystko z biurka i opuściłam budynek. Żwirowa ścieżka poprowadziła mnie do o wiele większego miejsca. Było bardzo nowoczesne, z dużą ilością okien, przez które obserwowałam poruszających się po korytarzach ludzi. Właśnie to będzie mój nowy dom - pomyślałam i westchnęłam głośno.
- Sama tego chciałaś, Evie.
Właśnie tak, tego chciałam. Zanurzyłam się we wspomnieniach sprzed miesiąca.
- Chcę mieć wreszcie normalne życie, mamo. - w moim głosie czaiła się narastająca irytacja.
- Przecież je masz! - mama energicznie położyła talerz na stole, który wydobył z siebie głuchy stukot. Dziwne, że przetrwał ten atak agresji. Mama nie należała do osób, której łatwo zdenerwować, ale z czasem i ona traciła cierpliwość.
- Nie! - ukryłam drżące dłonie w kiszeniach fartuszka mamy. Doskonale pamiętam, że wybrałyśmy go razem na wakacjach w Holandii. - Co tydzień chodzę na jakieś pieprzone -mama zgromiła mnie wzrokiem- zajęcia z psychologiem, ludzie patrzą na mnie, jak na dziwadło. Myślisz, że nie słyszę ich szeptów? Londyn żyje wspomnieniami, które ja chcę pogrzebać!
Milczenie. To chyba dobry znak. Mama wyglądała, jakby rozważała wszystkie 'za' i 'przeciw'. Jestem tylko krok od osiągnięcia celu.
- Dobrze wiesz, że jestem dorosła - postawiłam miskę z parującymi ziemniakami na stole, tuż obok złocistego kurczaka. - Po prostu chcę, żebyś akceptowała wszystkie moje decyzje.
- Dobrze - poddała się mama, wzdychając. - Co takiego chcesz zrobić?
- Iść na studia.
- I myślisz, że jak staniesz się studentką to ludzie zapomną o fakcie, że zostałaś porwana? - parsknęła.
- Mamo, nie mówię o studiach w Londynie. Chcę jechać do Nowego Yorku. Tam nikt nie będzie na mnie zwracał uwagi. Zacznę od nowa.
Rodzicielka ściskała w dłoni widelec. Po chwili jej knykcie zbielały pod wpływem nacisku. Miałam wrażenie, że jej naczynka krwionośne nie wytrzymają tej walki.
- Oj, Evie..
Wróciłam na ziemię. Znów stałam przed jedną z wielu uczelni w Nowym Yorku.
Od jutra zaczynam studia, które może nie są moim marzeniem, ale pozwolą mi oderwać się od wszystkiego co złe w moim życiu. Od wspomnień. Od dziennikarzy. Od nadopiekuńczych rodziców. Od... Louisa.
Co do tego ostatniego nie musiałam robić n i c. Bo to Louis odciął się ode mnie. Oczywiście żadne z nas nie miało na to wpływu. Louis Tomlinson jest teraz na liście najbardziej poszukiwanych osób w Wielkiej Brytanii i Los Angeles. Musiał wyjechać i ukryć się. Myślę, że nieźle mu to wychodzi, bo śledztwo w jego sprawie od kilku miesięcy nie ruszyło się nawet o milimetr.
Próbuję o nim zapomnieć. Właśnie tak. Skoro Louis nie dał znaku życia od pół roku, nie da go i za dwa lata. Przestałam robić sobie niepotrzebną nadzieję, wyszukałam odpowiedni collage i opuściłam Londyn, na zawsze.
Odwróciłam się zaniepokojona, gdy czyjaś dłoń spoczęła na moim ramieniu. Straciłam z oczu gmach szkoły i napotkałam na nieznajomą postać. Był to chłopak o dość szerokich ramionach, odznaczonych kościach policzkowych i beznadziejnie zielonych tęczówkach.
- Przepraszam, mówiłeś coś? - zapytałam zawstydzona jego obecnością.
Zaśmiał się, a w jego policzkach pojawiły się asymetryczne dołeczki.
- Pytałem czy potrzebujesz pomocy, bo wyglądasz jakbyś się zgubiła.
Już miałam zapytać, dlaczego tak uważa, ale zdałam sobie z czegoś sprawę. Dziewczyna z walizkami stojąca na środku dróżki, wpatrzona w oszklony budynek. No tak.
- Skoro już cię mam, to możesz pomóc mi znaleźć ten pokój. - podałam mu kluczyk i teczkę, w której dokładnie pisało na temat mojego kierunku.
- Dziennikarstwo śledcze - chłopak zagwizdał z podziwem. - Niezły kierunek, podobno nauczyciele nie są wymagające, ale uważaj na Smitha - na jego twarzy pojawił się grymas - ten gość jest chodzącym pesymistą, dla którego koniec świata to zbawienie.
Zachichotałam i odebrałam swoje rzeczy.
- Dzięki za radę.
Przez chwilę się w siebie wpatrywaliśmy. Ta krótka chwila starczyła, bym oceniła, że ma idealną sylwetkę, która wręcz krzyczała: "patrz na mnie, uprawiam sport!". Korciło mnie by zapytać, w jakiej dziedzinie się specjalizuję, ale odrzuciłam od siebie ten pomysł. To byłoby niezręczne.
- To jak? - chwycił za rączkę jedną z walizek i ruszył w kierunku gmachu. - Idziemy do twojego pokoju?
Całą drogę szliśmy ramię w ramię, od czasu do czasu zadawałam pytanie dotyczące uczelni, a on odpowiadał z sposób, który był dla mnie przejrzysty.
- Więc, Evie..
- Skąd znasz moje imię? - przerwałam mu gorączkowym tonem, pierwsze o czym pomyślałam, było prawdopodobieństwo, że kojarzy mnie w telewizji.
Zmarszczył brwi, zaskoczyłam go nagłym wybuchem.
- Dałaś mi swoje papiery, zapomniałaś? - oblałam się rumieńcem.
Głupia, głupia Evie.
- Racje, przepraszam.
Weszliśmy schodami na drugie piętro. Jak się okazało, tylko główny korytarz był oszklony, części mieszkalne budynku chroniły naszą prywatność.
Mój pokój znajdował się na końcu korytarza, zaraz obok automatu z gumami i zeszytami.
- Dziękuje ci...- przerwałam i spojrzałam na niego znacząco. Mój wzrok musiał mówić: "Powiedz mi swoje imię, błagam"
- Adam. - zaśmiał się i przygryzł dolną wargę. - Spotkamy się jutro, Evs.
Evs. Nadał mi przezwisko. Tak jak chłopak dziewczynie.
Odwrócił się i ruszył w stronę schodów, kiedy zawołałam za nim.
- Nie powiedziałeś mi, jaki masz kierunek!
Spojrzał na mnie z niegrzecznym uśmieszkiem, który łudząco przypominał inny niegrzeczny uśmiech. Taki, który tak dobrze znałam.
- Dziennikarstwo śledcze, skarbie.
- Sama tego chciałaś, Evie.
Właśnie tak, tego chciałam. Zanurzyłam się we wspomnieniach sprzed miesiąca.
- Chcę mieć wreszcie normalne życie, mamo. - w moim głosie czaiła się narastająca irytacja.
- Przecież je masz! - mama energicznie położyła talerz na stole, który wydobył z siebie głuchy stukot. Dziwne, że przetrwał ten atak agresji. Mama nie należała do osób, której łatwo zdenerwować, ale z czasem i ona traciła cierpliwość.
- Nie! - ukryłam drżące dłonie w kiszeniach fartuszka mamy. Doskonale pamiętam, że wybrałyśmy go razem na wakacjach w Holandii. - Co tydzień chodzę na jakieś pieprzone -mama zgromiła mnie wzrokiem- zajęcia z psychologiem, ludzie patrzą na mnie, jak na dziwadło. Myślisz, że nie słyszę ich szeptów? Londyn żyje wspomnieniami, które ja chcę pogrzebać!
Milczenie. To chyba dobry znak. Mama wyglądała, jakby rozważała wszystkie 'za' i 'przeciw'. Jestem tylko krok od osiągnięcia celu.
- Dobrze wiesz, że jestem dorosła - postawiłam miskę z parującymi ziemniakami na stole, tuż obok złocistego kurczaka. - Po prostu chcę, żebyś akceptowała wszystkie moje decyzje.
- Dobrze - poddała się mama, wzdychając. - Co takiego chcesz zrobić?
- Iść na studia.
- I myślisz, że jak staniesz się studentką to ludzie zapomną o fakcie, że zostałaś porwana? - parsknęła.
- Mamo, nie mówię o studiach w Londynie. Chcę jechać do Nowego Yorku. Tam nikt nie będzie na mnie zwracał uwagi. Zacznę od nowa.
Rodzicielka ściskała w dłoni widelec. Po chwili jej knykcie zbielały pod wpływem nacisku. Miałam wrażenie, że jej naczynka krwionośne nie wytrzymają tej walki.
- Oj, Evie..
Wróciłam na ziemię. Znów stałam przed jedną z wielu uczelni w Nowym Yorku.
Od jutra zaczynam studia, które może nie są moim marzeniem, ale pozwolą mi oderwać się od wszystkiego co złe w moim życiu. Od wspomnień. Od dziennikarzy. Od nadopiekuńczych rodziców. Od... Louisa.
Co do tego ostatniego nie musiałam robić n i c. Bo to Louis odciął się ode mnie. Oczywiście żadne z nas nie miało na to wpływu. Louis Tomlinson jest teraz na liście najbardziej poszukiwanych osób w Wielkiej Brytanii i Los Angeles. Musiał wyjechać i ukryć się. Myślę, że nieźle mu to wychodzi, bo śledztwo w jego sprawie od kilku miesięcy nie ruszyło się nawet o milimetr.
Próbuję o nim zapomnieć. Właśnie tak. Skoro Louis nie dał znaku życia od pół roku, nie da go i za dwa lata. Przestałam robić sobie niepotrzebną nadzieję, wyszukałam odpowiedni collage i opuściłam Londyn, na zawsze.
Odwróciłam się zaniepokojona, gdy czyjaś dłoń spoczęła na moim ramieniu. Straciłam z oczu gmach szkoły i napotkałam na nieznajomą postać. Był to chłopak o dość szerokich ramionach, odznaczonych kościach policzkowych i beznadziejnie zielonych tęczówkach.
- Przepraszam, mówiłeś coś? - zapytałam zawstydzona jego obecnością.
Zaśmiał się, a w jego policzkach pojawiły się asymetryczne dołeczki.
- Pytałem czy potrzebujesz pomocy, bo wyglądasz jakbyś się zgubiła.
Już miałam zapytać, dlaczego tak uważa, ale zdałam sobie z czegoś sprawę. Dziewczyna z walizkami stojąca na środku dróżki, wpatrzona w oszklony budynek. No tak.
- Skoro już cię mam, to możesz pomóc mi znaleźć ten pokój. - podałam mu kluczyk i teczkę, w której dokładnie pisało na temat mojego kierunku.
- Dziennikarstwo śledcze - chłopak zagwizdał z podziwem. - Niezły kierunek, podobno nauczyciele nie są wymagające, ale uważaj na Smitha - na jego twarzy pojawił się grymas - ten gość jest chodzącym pesymistą, dla którego koniec świata to zbawienie.
Zachichotałam i odebrałam swoje rzeczy.
- Dzięki za radę.
Przez chwilę się w siebie wpatrywaliśmy. Ta krótka chwila starczyła, bym oceniła, że ma idealną sylwetkę, która wręcz krzyczała: "patrz na mnie, uprawiam sport!". Korciło mnie by zapytać, w jakiej dziedzinie się specjalizuję, ale odrzuciłam od siebie ten pomysł. To byłoby niezręczne.
- To jak? - chwycił za rączkę jedną z walizek i ruszył w kierunku gmachu. - Idziemy do twojego pokoju?
Całą drogę szliśmy ramię w ramię, od czasu do czasu zadawałam pytanie dotyczące uczelni, a on odpowiadał z sposób, który był dla mnie przejrzysty.
- Więc, Evie..
- Skąd znasz moje imię? - przerwałam mu gorączkowym tonem, pierwsze o czym pomyślałam, było prawdopodobieństwo, że kojarzy mnie w telewizji.
Zmarszczył brwi, zaskoczyłam go nagłym wybuchem.
- Dałaś mi swoje papiery, zapomniałaś? - oblałam się rumieńcem.
Głupia, głupia Evie.
- Racje, przepraszam.
Weszliśmy schodami na drugie piętro. Jak się okazało, tylko główny korytarz był oszklony, części mieszkalne budynku chroniły naszą prywatność.
Mój pokój znajdował się na końcu korytarza, zaraz obok automatu z gumami i zeszytami.
- Dziękuje ci...- przerwałam i spojrzałam na niego znacząco. Mój wzrok musiał mówić: "Powiedz mi swoje imię, błagam"
- Adam. - zaśmiał się i przygryzł dolną wargę. - Spotkamy się jutro, Evs.
Evs. Nadał mi przezwisko. Tak jak chłopak dziewczynie.
Odwrócił się i ruszył w stronę schodów, kiedy zawołałam za nim.
- Nie powiedziałeś mi, jaki masz kierunek!
Spojrzał na mnie z niegrzecznym uśmieszkiem, który łudząco przypominał inny niegrzeczny uśmiech. Taki, który tak dobrze znałam.
- Dziennikarstwo śledcze, skarbie.
~Louis~
Opierałem się plecami o ścianę w jakimś zaułku. Moja czarna kurtka już dawno przesiąknęła od wilgoci. Dzisiejsza noc była wyjątkowo zimna i nieprzyjemna.
Upewniwszy się, że nikogo nie ma w pobliżu, uniosłem łokieć i z całej siły uderzyłem nim w szybę, która pod jego wpływem rozbiła się. Duże odłamki szkła opadły na podłogę po drugiej stronię, dłonią pozbyłem się pozostałości i przecisnąłem swoje ciało przez otwór. W tym momencie traciłem resztkę godności, jaka mi pozostała. Wielki Louis Tomlinson musi ukrywać się po opuszczonych magazynach. Ktoś tam, na górze na pewno mnie nie lubił, dość często to okazywał. Znajdowałem się w północnej części Wielkiej Brytanii. Rozstałem się z Kishanem i Liamem na granicy Londynu i od tej pory muszę radzić sobie sam. Gdybym został z naszą trzyosobową grupą, znaleźli by nas prędzej czy później. Tak jest o wiele prościej.
Kiedy stanęłam na dwóch nogach, rozejrzałem się dookoła. W ciemnym pomieszczeniu roiło się od pudeł i paczek. Powietrze przesycone było obrzydliwym zapachem stęchlizny. Kopnąłem w kilka gratów, aby oczyścić drogę do drzwi. Chwyciwszy za klamkę, upewniłem się, że są zamknięte.
- Kurwa. - uniosłem głowę w kierunku nieba. - Ty naprawdę lubisz mi wszystko komplikować.
Wszystko wskazywało na to, że muszę przenocować wśród gnijących kartonów.
Z plecaka wyciągnąłem jakiś t-shirt i owinąłem go sobie wokół nosa. Chociaż trochę chroniło mnie to przed smrodem.
Oby było warto.
~Evie~
Mój pokój nie należał do szczególnie dużych. Właściwie mieściło się w nim jedynie łóżko dwuosobowe, biurko z lampką, szafa i jakaś komoda. Na tablicy korkowej przypięłam swój plan lekcji i zdjęcie przedstawiające mnie i Olivera.
Wspomnienia o nim dalej nie dawały mi spokoju. Tęskniłam za nim, cholernie.
Do tej pory nie rozumiem, jak jego rodzice uwierzyli w śpiewkę: "wasz syn wyjechał do szkoły wojskowej". Oliver nie należał do mężczyzn, którzy z dnia na dzień rzucają wszystko i wyruszają na zadupie, tylko po to, by czołgać się po ziemi umazany błotem po pachy.
Przejechałam palcami po jego uśmiechniętej twarzy i powstrzymałam ciśnięte się do oczu łzy. Przez pewien okres - bardzo krótki okres - łączyło nas coś więcej niż przyjaźń, ale mój porywacz, Louis Tomlinson, zabił go z zimną krwią. Na moich oczach.
- Dam sobie radę, Oli. Dla ciebie.
Odwróciłam się i uklękłam, by dokończyć rozpakowywanie. Część ubrań już znalazła własne miejsce, reszta zalegała w walizce, czekając na swoją kolei.
Wielkim plusem tejże uczelni był brak współlokatorów w pokojach. Myślę, że nie wytrzymałabym ze świruską, której największą pasją byłoby podśpiewywanie piosenek Lady Gagi. Może zrobiłaby nam bransoletki przyjaźni i nie odstępowałaby mnie na krok.
Wszystko zapowiadało się dobrze. Może naprawdę odnajdę tu swoje miejsce?
____________________________________
Witam :)
Podoba wam się taki obrót spraw?
Haha, oby!
Uwierzcie, nie będzie brakowało Louisa, choć na Evisa musicie czekać ^^
Kocham, xx
EDIT: DO BOHATERÓW ZOSTAŁ DODANY ADAM
EDIT: DO BOHATERÓW ZOSTAŁ DODANY ADAM
Genialny świwnty rozwój akcji <3<3<3 idelane zakończenie dnia <3<3<3 Dziękuje i kocham :D
OdpowiedzUsuńKooooooooooochaaaaaaam cieeeeeeee!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńYAY! Adam tak bardzo przystojny... ;3 Ale serio, na początku myślałam, zę to taki Hazz. ♥ ale trudno nie jest źle. ;p
OdpowiedzUsuńNie będę się rozpisywać, bo już późno, ale jest zajebiście. NO! Ja mam nadzieję, że będzie dużo Lou.;d
Czekam na nn. ;*
Świetny <333
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudowny. Ciekawe jak dalej potoczą się ich losy. :P
OdpowiedzUsuńAjajaj, zajebiaszczo :) coooraaz lepiej i ciekawiej
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać spotkania Evie i Louisa! Tylko coś mi się wydaje, że to szybko nie nastąpi... :)
OdpowiedzUsuńNo nic. Czekam na kolejny :*
Zapraszam też do mnie:
onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
Ooo 6 miesięcy minęło? Nie no , spoko xd Rozdział jak zawsze świetny. Nie mogę się odczekać dalszego rozwoju :) Ciekawa jestem co się stanie :)
OdpowiedzUsuńCudo *-*
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńHmm... będzie ciekawie :)
OdpowiedzUsuńofnbsjgajdrbth już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *_* @LiamMyHeroBitch x
OdpowiedzUsuńTen Adam jest całkiem interesujący. Mam przeczucie, że nie polubiliby się z Lou. Rozdział jest genialny. Z niecierpliwością czekam na spotkanie Evie i Lou.
OdpowiedzUsuńOoo nowy bohater :) czuję że będzie ciekawie
OdpowiedzUsuńAdam...interesujące. hahaha
OdpowiedzUsuńGenialny
Genialny rozdział!!! Jak najszybciej dodaj następny! ;)
OdpowiedzUsuńKola ;D
megaa rozdział! A ja tam jestem ciekawa czy będzie coś między Evie a Adamem? Chociażby przelotnego? :P
OdpowiedzUsuńNo, no rozdział świetny! Dobrze, że Evie poszła na studia i to na całkiem ciekawy kierunek :D Może to ona znajdzie Louisa hihi :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, pozdrawiam Asiek :)
Mega podoba mi się jej kierunek studiów! :) Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńI Adam hhmmm... ciekawa z niego postać.
Fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMega !! z początku myślałam że ten zielonooki chłopak to Harry XD Nie mogę się doczekać spotkania Lou i Evie :3
OdpowiedzUsuńhahahahahahahhhhahahhahahahahahahha napad marchewki xx
OdpowiedzUsuńpodoba mi się Adam i to ż e chce zapomnić louiego
dsfgghjbkjuhiughhj
Tyryyym xd nie wiem czemu ale ten Adam taki jakiś podejrzany mi sie wydaje ale to pewnie tylko domysł xd Rozdział świetny ale za mało Louisa xd ale ten cholerny Adam nie daje mi spokoju no! xd Lou wraaaacaaaaj xd no nic pozostało mi tylko czekać na kolejny XD
OdpowiedzUsuńLOVE <3 WSZYSTKIE ROZDZIAŁY W JEDEN DZIEŃ, NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TEGO PO SOBIE :D <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest...WOW! *.*
OdpowiedzUsuńUhuhu <3 zapowiada się ciekawie i mam dużą nadzieję, że nowy rozdział będzie szybko <3 trochę szkoda mi Louisa :)
OdpowiedzUsuńBiedny Lou ;cc Niech się już spotkają !
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ! ;33
Cudowny!
OdpowiedzUsuńNiech się w końcu spotkają! ;cc
Biedny Lou ;c
Przeczytałam dziś całe opowiadanie od początku i jestem zachwycona ! *__*
OdpowiedzUsuńŚwietna historia. ! :>
Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy Evie i Louisa!..
Widać, że Lou zmienił się i to bardzo .. :)
Mam nadzieję, że wkrótce się spotkają.. Ahh *__*
Całuję x
@blue_eyes_9
O boze biedny Lou fu musi smierdzieć.
OdpowiedzUsuńWszytko dla Evie
A ta zabawia siw z jakimś Adamkiem.
Fajniw było by jakby siw spotkali czy cos ! :)
Czekam na nexcik x
@niallzhuug
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wybaczysz mi to, ze komentuję dopiero tutaj, a nie pod każdym rozdziałem, ale dopiero kilka dni temu znalazłam Twojego bloga i chciałam jak najszybciej być na bieżąco. Na początku strasznie przeszkadzała mi duża ilość literówek, ale teraz widzę, że jest ich coraz mniej. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się między Louisem i Evie i że rozdziały będą dodawane częściej bo chcę żeby już byli razem szczęśliwi sialala. Życzę dużo weny! Buziaki!:*:*:*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńSuper ♥
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział ? Wciągnęło mnie to niesamowicie :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBOŻE ;_; Kocham to ;) Poznałam dziś i od razu wciągnęłam wszystkie rozdziały <33 Naprawdę coś we mnie się obudziło i mam MEGA emocje :0 Nie jestem pewna że zasnę w nocy ;D Proszę Cię, pisz i pisz kolejny rozdział i nie przejmuj się ilością komentarzy :c Ważne że masz dużo obserwatorów i fanów! Nie każdy przecież napisze kom. a KAŻDY czeka <333 Proszę *-* Naprawdę to pokochałam i będe o tym myśleć przez cały dzień i nie zasnę, a jeśli już mi się uda to sen, na pewno będzie o Louisie i Ev :) PISZ :P
OdpowiedzUsuńSwietny , Beda nastepne ?
OdpowiedzUsuń