Sobota. Weekend. Czyż to nie brzmi pięknie? Świat jest wspaniały, ale tylko wtedy, kiedy nie ma szkoły - to potwierdzone naukowo! Promienie słońca wpadały do mojego małego, lecz przytulnego pokoju przez rozsunięte żaluzje. Zwlokłam się z łóżka i doczłapałam do łazienki. Rozebrałam się, odkręciłam kurki i weszłam pod zimny, odświeżający prysznic. Miło.
Z każdym kolejnym krokiem słyszałam coraz więcej z rozmowy moich rodziców, zbliżałam się do kuchni, gdzie każdego ranka jedliśmy śniadanie. Ojciec jak zwykle odziany był w swój policyjny mundur, do paska przypięte miał kajdanki oraz pistolet - czasami miałam wrażenie, że nosi to tylko po to, aby mnie nastraszyć. Zasiadłam tuż obok i do stojącej nieopodal miski wlałam lekko podgrzane mleko.
- Co będziesz dzisiaj robić? - usłyszałam za plecami troskliwy głos taty. Ciekawski się znalazł.
- Jeszcze nie wiem - czy świat nie jest okrutny? Akurat ja musiałam dostać tatusia glinę? Moje życie towarzyskie jest na poziomie minimalnym, a wręcz zerowym. W końcu, który dziewiętnastolatek chciałby kolegować się z córka policjanta ... żaden.
- Evie, mam nadzieję, że między tobą, a tym chłopcem z sąsiedztwa nic nie ma. Wiesz, że według mnie jesteś jeszcze za młoda na randki. - Boże, daj mi siłę aby to przetrwać!Ta sama śpiewka - dzień w dzień!
- Tato, mówiłam ci już, że Oliver to tylko znajomy, a zresztą wydaję mi się, że to moja sprawa, gdzie i z kim się umawiam. Dziękuję.
Wstałam od stołu potrącając tym samym krzesło, które z hukiem opadło na ziemię. Rodzicielka obdarzyła mnie przerażonym spojrzeniem, które prosiło o spokój. Kontroluj gniew, Ev, kontroluj. Wdech i wydech, pamiętasz? Nabrałam do płuc powietrza, podniosłam mebel i trącając ojca w ramię, podbiegłam na przedpokój. Na czarnych kafelkach stało kilka par butów spośród, których wybrałam swoje i jak najszybciej ubrałam je na stopy. Ta rodziny potrafi mi popsuć nawet sobotę!
Szłam nie wiadomo w jakim kierunku, wiatr rozwiewał moją - i tak nie ułożoną- fryzurę. Mimo, że był kwiecień, w Londynie temperatura nie wzrasta wyżej niż 15 stopni dlatego wyjście w samym swetrze nie było najmądrzejszym rozwiązaniem. Zagryzłam wnętrze policzka i nie zważając na nic uwagi, stawiałam kolejne kroki.
- Ev! Zatrzymaj się! - czego ci ludzie ode mnie chcą?! Zatrzymałam się, a już po chwili dana osoba dołączyła do mnie. Oliver. Chłopak położył mi dłoń na ramieniu, zgiął się, po czym zaczął ciężko dyszeć.
- Strasznie szybko chodzisz - stwierdził uśmiechając się przyjaźnie.
Oliver to naprawdę przystojny mężczyzna. Miał włosy w kolorze ciemnego blondu oraz przeszywające, piękne zielone oczy, które nieraz wprawiały mnie w otępienie.
- Czemu mnie goniłeś?
- Bo chcę ci potowarzyszyć, gdziekolwiek idziesz - znów to samo. Westchnęłam i ruszyłam przed siebie. Miej tu człowieku chęć pobyć sam.
To nie tak, że nie lubiłam tego chłopaka. Wręcz przeciwnie, jako mój sąsiad i niekryjący się adorator był jedyną osobą w kręgu towarzyskim Evie Martin.
Jak wcześniej mówiłam - córka policjanta nie ma łatwo, a już tym bardziej, kiedy ojczulek specjalizuje się w handlu używkami. O zgrozo, nie wyobrażam sobie mojej wizyty na jakiejkolwiek imprezie. Jeśli w ogóle pozwolił by mi iść, to wziąłby ze sobą cały oddział i kazał przeszukać wszystkich obecnych, wtedy moja opinia publiczna z "jakaś dziwna" zeszłaby na "bez kija nie podchodź"
Na samą pomyśl poczułam ciarki w dole kręgosłupa.
- Evie, słuchasz mnie? - Oliver pomachał mi dłonią przed twarzą.
- Tak, zamyśliłam się, mów.
- Powiedziałem, że fajnie by było, gdybyśmy gdzieś razem wyskoczyli. Może kino? - nie, tylko nie to! Nie te słodkie, szczenięce oczka.
- Oli, tyle razy ci mówiłam, to się nie uda. Wiem, że coś do mnie czujesz, ale ja nie widzę dla nas przyszłości. Proszę, nie komplikuj tego. - tak bardzo nie lubię go zasmucać, widzieć ból pojawiający się w jego oczach i wtedy sama mam ochotę krzyczeć z rozpaczy. To takie niesprawiedliwe.
Pip pip! Podskoczyłam jak oparzona, co do cholery?
Ach, to tylko telefon.
- Brad napisał, że muszę mu pomóc przy motorze, będę się zbierał, ok?
- Pewnie, biegnij - uśmiechnęłam się pokrzepiająco, a chwilę później byłam już sama.
Zaraz, tak w ogóle to, która jest godzina? Wyciągnęłam z tylnej kieszeni jeansów telefon. Trzynasta trzydzieści. Co oznacza, że ...o nie! Ojciec właśnie zaczął zmianę. Dobrze znałam trasę przejazdu mojego rodzica. Kiedy miałam szesnaście lat nauczyłam się jej na pamięć, żeby wiedzieć, które ulice mam omijać, aby tylko go nie spotkać. Trzeba się stąd szybko zmyć. Przyspieszyłam kroku, a chwilę później puściłam się biegiem ,przepychając po kolej każdego człowieka. W tym momencie dziękowałam Bogu, że ubrałam trampki. Zaułek! Świetnie, wejdę tam i przeczekam, aż radiowóz przejdzie. Genialny plan. Która inna, normalna nastolatka chowa się przed swoją rodziną w dziwnych zakamarkach.?Żadna inna! Zmęczona biegiem oplotłam się ramionami na brzuchu i oddychałam głęboko. To było ...męczące. Zanim zdążyłam się zorientować, że ktoś się do mnie zbliżył, poczułam ręce oplatające mnie w talii i szorstki materiał, który otulił moją twarz. Nie widziałam nic, poza ciemnością.
Zaraz, co?! Co ja mam na głowie?! To chyba ..worek? Poczułam jak sznur zacieśnia się, a ja zostałam uniesiona w powietrze. Ktoś wziął mnie na ręce, a następnie przeszedł krótki odcinek. Kopałam, waliłam, krzyczałam. Kto cię usłyszy, jesteś za sklepem, koło śmietników. Nie ma tu żywej duszy. Co do kurwy się dzieje?! Czułam, że wszystkie moja mięśnie napinają się ze strachu. Wytężyłam słuch, dzięki czemu mogłam usłyszeć warkot silnika. Genialnie, porwana w biały dzień. Tajemniczy ktoś wrzucił mnie - do jak się domyślam - auta.
Auć.
Pojazd ruszył, a ja? Powtarza się sytuacja sprzed kilku lat. Poczułam silny ucisk w okolicy gardła, świat zaczął wirować i powoli brakowało mi powietrza. Uspokój się bo zginiesz! Wdech, wydech, wdech, wydech. Dokładnie siedem wdechów i wydechów później sytuacja się unormowała. Unormowała? Cholera ja zostałam uprowadzona!
_______________________________________________________________
Szłam nie wiadomo w jakim kierunku, wiatr rozwiewał moją - i tak nie ułożoną- fryzurę. Mimo, że był kwiecień, w Londynie temperatura nie wzrasta wyżej niż 15 stopni dlatego wyjście w samym swetrze nie było najmądrzejszym rozwiązaniem. Zagryzłam wnętrze policzka i nie zważając na nic uwagi, stawiałam kolejne kroki.
- Ev! Zatrzymaj się! - czego ci ludzie ode mnie chcą?! Zatrzymałam się, a już po chwili dana osoba dołączyła do mnie. Oliver. Chłopak położył mi dłoń na ramieniu, zgiął się, po czym zaczął ciężko dyszeć.
- Strasznie szybko chodzisz - stwierdził uśmiechając się przyjaźnie.
Oliver to naprawdę przystojny mężczyzna. Miał włosy w kolorze ciemnego blondu oraz przeszywające, piękne zielone oczy, które nieraz wprawiały mnie w otępienie.
- Czemu mnie goniłeś?
- Bo chcę ci potowarzyszyć, gdziekolwiek idziesz - znów to samo. Westchnęłam i ruszyłam przed siebie. Miej tu człowieku chęć pobyć sam.
To nie tak, że nie lubiłam tego chłopaka. Wręcz przeciwnie, jako mój sąsiad i niekryjący się adorator był jedyną osobą w kręgu towarzyskim Evie Martin.
Jak wcześniej mówiłam - córka policjanta nie ma łatwo, a już tym bardziej, kiedy ojczulek specjalizuje się w handlu używkami. O zgrozo, nie wyobrażam sobie mojej wizyty na jakiejkolwiek imprezie. Jeśli w ogóle pozwolił by mi iść, to wziąłby ze sobą cały oddział i kazał przeszukać wszystkich obecnych, wtedy moja opinia publiczna z "jakaś dziwna" zeszłaby na "bez kija nie podchodź"
Na samą pomyśl poczułam ciarki w dole kręgosłupa.
- Evie, słuchasz mnie? - Oliver pomachał mi dłonią przed twarzą.
- Tak, zamyśliłam się, mów.
- Powiedziałem, że fajnie by było, gdybyśmy gdzieś razem wyskoczyli. Może kino? - nie, tylko nie to! Nie te słodkie, szczenięce oczka.
- Oli, tyle razy ci mówiłam, to się nie uda. Wiem, że coś do mnie czujesz, ale ja nie widzę dla nas przyszłości. Proszę, nie komplikuj tego. - tak bardzo nie lubię go zasmucać, widzieć ból pojawiający się w jego oczach i wtedy sama mam ochotę krzyczeć z rozpaczy. To takie niesprawiedliwe.
Pip pip! Podskoczyłam jak oparzona, co do cholery?
Ach, to tylko telefon.
- Brad napisał, że muszę mu pomóc przy motorze, będę się zbierał, ok?
- Pewnie, biegnij - uśmiechnęłam się pokrzepiająco, a chwilę później byłam już sama.
Zaraz, tak w ogóle to, która jest godzina? Wyciągnęłam z tylnej kieszeni jeansów telefon. Trzynasta trzydzieści. Co oznacza, że ...o nie! Ojciec właśnie zaczął zmianę. Dobrze znałam trasę przejazdu mojego rodzica. Kiedy miałam szesnaście lat nauczyłam się jej na pamięć, żeby wiedzieć, które ulice mam omijać, aby tylko go nie spotkać. Trzeba się stąd szybko zmyć. Przyspieszyłam kroku, a chwilę później puściłam się biegiem ,przepychając po kolej każdego człowieka. W tym momencie dziękowałam Bogu, że ubrałam trampki. Zaułek! Świetnie, wejdę tam i przeczekam, aż radiowóz przejdzie. Genialny plan. Która inna, normalna nastolatka chowa się przed swoją rodziną w dziwnych zakamarkach.?Żadna inna! Zmęczona biegiem oplotłam się ramionami na brzuchu i oddychałam głęboko. To było ...męczące. Zanim zdążyłam się zorientować, że ktoś się do mnie zbliżył, poczułam ręce oplatające mnie w talii i szorstki materiał, który otulił moją twarz. Nie widziałam nic, poza ciemnością.
Zaraz, co?! Co ja mam na głowie?! To chyba ..worek? Poczułam jak sznur zacieśnia się, a ja zostałam uniesiona w powietrze. Ktoś wziął mnie na ręce, a następnie przeszedł krótki odcinek. Kopałam, waliłam, krzyczałam. Kto cię usłyszy, jesteś za sklepem, koło śmietników. Nie ma tu żywej duszy. Co do kurwy się dzieje?! Czułam, że wszystkie moja mięśnie napinają się ze strachu. Wytężyłam słuch, dzięki czemu mogłam usłyszeć warkot silnika. Genialnie, porwana w biały dzień. Tajemniczy ktoś wrzucił mnie - do jak się domyślam - auta.
Auć.
Pojazd ruszył, a ja? Powtarza się sytuacja sprzed kilku lat. Poczułam silny ucisk w okolicy gardła, świat zaczął wirować i powoli brakowało mi powietrza. Uspokój się bo zginiesz! Wdech, wydech, wdech, wydech. Dokładnie siedem wdechów i wydechów później sytuacja się unormowała. Unormowała? Cholera ja zostałam uprowadzona!
_______________________________________________________________
Jak wam się podoba rozdział 1? :)
Mam nadzieję, że fabuła was zaciekawiła i część czytelników Strange, też tu jest ;*
Dziękuje za wszystko dotychczasowe komentarze i obserwatorów! <3
Kocham was, polecajcie bloga znajomym ^.^
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania ;)
OdpowiedzUsuńOby tak dalej ;*
omfg, genialny ff sdfghjhbfcd
OdpowiedzUsuńO w mordę !! <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.. :D
OdpowiedzUsuńAwwww <3 Zakochałam się *-*
OdpowiedzUsuńFaajny ... <3 Kiedy tak mniej więcej będzie następny ? ;)
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńO jeju, wspaniały rozdział! *-* Boże, naprawdę genialny! *O* Teraz będzie się działo, bo zgaduję, że w kolejnym rozdziale pojawi się Tomlinson, haha :D Ej no, będzie serio ciekawie xD
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <3333333
Ja pierdole, dawaj szybko nexta! No na co czekasz? Już! ;__;
OdpowiedzUsuńTo jest boskie! *-*
Baaardzo mi się podoba :** hshdhebjbru co ja gadam kocham tego bloga!!!!!! Dawaj następny ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńOoooooooooo jakie boskie, kiedy kolejny ♥ czeekam z utęsknieniem ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :) xx @PollKlaudia
OdpowiedzUsuńSuper :333 oczekuje następnych części
OdpowiedzUsuń#LoLa
Świetne, boskie, bajeczne ^^
OdpowiedzUsuńczekam na next z niecierpliwością i dziękuję za podanie tej strony :*
o kurwa o kurwa o kurwa ! ALE ZAJEBIŚCIE SIE ROZPOCZYNA ! ja pierdole, chce więcej szybko !!!!!!!!!!!!!! :) xx
OdpowiedzUsuńKlaudia CityLondon
Świetne jest to nowe opowiadanie! Zapraszam do mnie http://love-of-the-one-direction.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńŚwietne *.* na pewno będę czytała :). Pozdrawiam i życzę weny. xx
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam nn:-*
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuń*Zapraszam do mnie http://the-drug-in-me-is-yu.blogspot.com/
OMG - to jest SUPER
OdpowiedzUsuńLOVELOVELOVE
OdpowiedzUsuńŚwietny ! ;)) Czekam na kolejny ;) Mam nadzieję, że szybko go dodasz :)
OdpowiedzUsuńhttp://wszyscy-popelniamy-bledy.blogspot.com/
Świetny. Bardzo ciekawy. Czekam na następny z niecierpliwością. Pozdro
OdpowiedzUsuńA kiedy następny
OdpowiedzUsuńDziewczyno to jest genialne.
OdpowiedzUsuńJa chcę następny w tej chwili rozumiesz to.
Masz wielki talent czytam wszystkie twoje blogi . ;)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Aww < 3 będzie tak nie bezpiecznie . Po prostu kocham. Możesz mnie tu http://ask.fm/watahashe informować o nowych rozdziałach bardzo bym cię prosiła. Oczywiście obserwuję. Buziaki <3
Świetne!
OdpowiedzUsuńjeju jeju jueju to jest takieee świetne *_*
OdpowiedzUsuńC.
"korzystając ze swojej siły woli doczłapałam do łazienki. " Nie czasem silnej woli ? :D
OdpowiedzUsuń"Nabrałam do płuc powietrza, podniosłam mebel i trącając ojca w ramię podbiegłam na przedpokój" a nie DO przedpokoju? :O
Jeśli w ogóle pozwolił by mi iść" pozwoliłby razem :)
Tam powinno być na samą myśl, ale to pewnie jakaś taka dziwna literówka xd No i wkradając ci się błędy z przecinkami ( jak każdemu xd) czasem ich nie ma, czasem są choć nie powinny. Norma :D
Fabuła jak już chyba wcześniej wspomniałam, całkiem fajna. A pierwszy rozdział, jak to pierwszy, lekki i przyjemny, fajnie, że na końcu coś ciekawego zaczęło się dziać. Czekam z niecierpliwością na kolejny R! :)
in--my-place.blogspot.com
No po prostu mnie zatkało! TO. JEST. ABSOLUTNIE. PRZE-KURWA-CUDOWNE!!!!! :o ~ @Haroldinka
OdpowiedzUsuńhttp://fiveboysstolemyheartforforever.blogspot.com/
zatakało mnie. czekam na 2 rozdział :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie lovethebestwaytohappines.blogspot.com ;**
Super! ;D Czekam na 2 rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZaczęło mi się podobać. Uwielbiam takie opowiadania i z wielką chęcią będę tu zaglądać ^^ Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco. ♥
super, podoba mi się :D a poza tym, co do taty policjanta, masz świętą rację, zgadzam się w 100 %.... -,-" bo właściwie, to u mnie policjantem jest tata, mama, ojciec chrzestny i matka chrzestna... O.o nie mam życia XD
OdpowiedzUsuńSupeer! Zapowiada sie ciekawie. ;-)
OdpowiedzUsuńGenialny, super, cudowny... JEDNO SŁOWO.. EM... NIECH POMYŚLĘ. TAK. ZAJEBISTY! TO JEST WŁAŚNIE TO SŁOWO . NO TO LECĘ CZYTAĆ NASTĘPNY :*
OdpowiedzUsuńBardzo fajny będę czytać następne :D
OdpowiedzUsuńHej i zacznijmy od tego że pewnie tego nie czytasz ale chuj tam. Chciałam tylko powiedzieć że piszesz świetnie a ja z chęcią czytałabym dalej ale jest 3:29 a ja o 6:00 wataje do szkoły więc rozumiesz :/
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuń