" [..] istnieje wielka różnica między niebezpieczeństwem, a strachem"
Siedziałam w pokoju, wpatrując się tępo w ścianę. Mój żołądek dawał o sobie znać od dobrych dwóch godzin, ale nie mogłam nic na to poradzić. Nadal miałam na sobie te brudne i potargane, w niektórych miejscach, ubrania. Z moich ust wyleciała wiązanka przekleństw. Wszystkie moje dotychczasowe plany stanęły pod wielkim znakiem zapytania. Moje życie było w rękach jakiegoś psychola, dilera czy kim tam on jest. Przejmowanie się głodem, nie miało sensu.
Przecież i tak długo nie pożyję. Zamiast zawracać sobie głowę pierdołami, lepiej myśl nad ucieczką! Moje wewnętrzne rozmyślania okazały się pokrzepiające, podeszłam do odeskowanych okien, grube płyty przykrywały szyby przez co nie było do nich dostępu. Nigdy nie oderwałabym ich gołymi rękami, a nic innego przy sobie nie miałam. Jako kolejny cel obrałam drzwi. Miały żelazny zamek, który można było otworzyć tylko od zewnętrznej strony. Jak w psychiatryku, dosłownie. Mimo, że uderzyłam w nie kilka razy, ani drgnęły. Warknęłam, osuwając się na podłogę. Czy się bałam? Oczywiście, a nawet bardzo! Kto by się nie bał? Jednak nie mogłam nic na to poradzić, mogłabym błagać o litość, ale po co?! Tylko głupi myślałby, że to coś da. Ciekawe czy już zgłoszono moje zaginięcie...
Wyobraziłam sobie poddenerwowaną mamę siedzącą w salonie i czekającą na jakieś wieści od ojca. Po raz kolejny zdałam sobie sprawę z niesprawiedliwości świata. Dlaczego muszę za to wszystko odpokutowywać? Ci na górze ewidentnie coś do mnie mają, czuję to. Zmęczenie wzięło nade mną górę i już po chwili położyłam się na niezbyt wygodnym łóżku.
Biegłam przez las, dyszałam jak nigdy. Nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa, ale nie mogłam się zatrzymać - musiałam uciekać.
Gałęzie uderzały o moje ciało, zostawiając w tych miejscach liczne zadrapania. W oddali słyszałam kroki, znaleźli mnie. Z oczu pociekły mi pierwsze łzy, tak bardzo się bałam. Poczułam ucisk na przedramieniu, ktoś odwrócił mnie w swoją stronę. Byłam niższa od niego o głowę, przez co musiałam spojrzeć w górę, aby dostrzec jego twarz. To on.
Uśmiechnął się podle i z tylnej kieszeni jeansów wyciągnął spluwę.
Zaraz mnie zastrzeli, Amen.
Lufę pistoletu przyłożył do mojego czoła, odliczałam ostatnie sekundy życia.
- Miło było cię poznać, Evie.
- Miło było cię poznać, Evie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam dookoła. Możecie sobie wyobrazić, jak wielkie było moje zdziwienie, gdy zorientowałam się, że nie jestem sama, a co ważniejsze, że mój nieproszony gość siedzi na łóżku, tuż obok mnie. Brand. Wiedziałam, że jest częścią tego chorego gangu, ale ufałam mu. Może dlatego, że byliśmy w podobnym wieku? A może dzięki jego współczującemu uśmiechowi, którym darzył mnie od wczoraj. Jako jedyny nie okazał chęci uśmiercenia mnie.
- Wstawaj! Wyprowadzę Cię stąd, ale potem musisz sobie radzić sama. - przetwarzałam jego w słowa jeszcze chwilę po tym, jak je wypowiedział. On chce mi pomóc. On chce mi pomóc!
Chwycił mnie za dłoń i wyszliśmy na korytarz.
- A-Ale dlaczego mi pomagasz? - zapytałam drżącym głosem.
- Bo jesteś za ładna na śmierć. - odparł, drapiąc się po głowie. Wiedziałam, że się zawstydził. To takie urocze. Wybiegliśmy z mojego więzienia, a Brand prowadził nas korytarzem, którego nigdy wcześniej nie widziałam.
Ostrożnie stawialiśmy kolejne kroki, z sekundy na sekundę byłam coraz bliżej upragnionej wolności. Duże, stalowe drzwi były na wyciągnięcie ręki. Byłam uratowana! Poczułam ulgę, która wypełniła moje ciało. Byłam tak podekscytowana, że zignorowałam huk, który niespodziewanie rozległ się po pomieszczeniu. Czerwone i jeszcze ciepłe krople opadły na moją twarz i ubrania. Zorientowałam się, że to krew, kiedy powoli odwróciłam głowę w dół i ujrzałam męskie ciało. Ciało, w którym jeszcze przed chwilą płynęło życie. Brand leżał na ziemi i po ranie na środku głowy stwierdziłam, że już nigdy mi nie pomoże. Gwałtownie wciągnęłam powietrze i przyłożyłam dłoń do ust. Widziałam mroczki przed oczami, chciałam krzyknąć, ale głoś uwiązł mi w gardle. On był cholernie martwy! To pierwszy raz, kiedy widziałam ciało leżące w kałuży krwi i naprawdę nie chciałam tego powtarzać. Jedynym nieżyjącym człowiekiem, jakiego dane było mi oglądać, był mój wujek, ale to... to coś gorszego.
- Szkoda, lubiłem tego kolesia - odezwał się znajomy głos tuż za mną. Louis stał kręcąc pistoletem na palcu wskazującym. Jęknęłam płaczliwie, oparłam się plecami o ścianę. Na moich oczach zginął młody chłopak, który miał przed sobą całe życie. Nie żyje przeze mnie.
- Gdzieś się wybierasz, skarbie? - wróciłam do rzeczywistości. Nie stój jak kołek, Evie! Uciekaj! Tak też zrobiłam, rzuciłam sie biegiem w stronę drzwi. Klamka była tuż tuż. Myślałaś, że pójdzie tak łatwo? Nagle czyjaś dłoń pociągnęła moje włosy, doprowadzając do niewyobrażalnego bólu. Pisnęłam i zatrzymałam się.. jakieś trzy kroki od drzwi. Jebane trzy kroki! Chłopak oplótł dłoń w moje pukle i z całej siły uderzył moją głową w stalową blachę, która miała być moimi wrotami do wolności. Świat zawirował i czarne plamy na nowo pojawiły się przed moimi oczami. Opadłam bezwładnie na ziemie i ostatnie co pamiętam to przeszywające spojrzenie chłopaka. Jego wzrok, który mówił, że teraz wiem, kto rozdaje karty.
Ocknęłam się w tym samym pokoju, w którym pierwszy raz spotkałam Louisa. Czułam pulsujący ból w okolicy skroni. Dotknęłam tamtego miejsca i wyczułam około trzy centymetrową bliznę.
Pieprzony dupek!
Załkałam z bezsilności.
- Bardzo mnie zdenerwowałaś, Ev, a ja nie lubię kiedy ktoś jest nieposłuszny. Byłem zmuszony zabić tak młodego człowieka. Masz naprawdę ładną mordkę, ale żeby od razu padać ci do stóp, jak on? - parsknął śmiechem i schylił się dzięki czemu jego twarz znajdowała się na równi z moją szyją. - Jesteś taka krucha. - przejechał palcem po kościach policzkowych - I to właśnie sprawia, że mam jeszcze większą ochotę cię skrzywdzić.
Jego słowa wywołały niewyobrażalne ciarki w całym ciele. Zatrzęsłam się i przygryzłam wargę, trzymałam ją tak do momentu aż metaliczny smak czerwonej cieczy przedostał się do moich ust.
- Nie bój się. Jeszcze cię nie zabije,najpierw tatuś musi się trochę pomartwić - przyłożył usta do mojego czoła i złożył na nim delikatny pocałunek. Jego wargi przesuwały się niżej, a kiedy dotarły do szyj, przyssały się do jednego miejsca, poczułam tam lekkie pieczenie.
- Do twarzy ci z moja malinką, powinienem to robic częściej- uśmiechnął się złośliwie. - To dla ciebie, - podsunął mi tacę z zapakowanym hamburgerem i frytkami - musisz być głodna, skarbie.
______________________________________________________________
Cześć :3
Jesteście wspaniali <3 Uwielbiam czytać wasze komentarze, są piękne ^.^
Bardzo się cieszę, bo w Katowicach będzie koncert Room 94 , na który idę <3 Aaaaaaaa*-*
Z kimś się spotkam? XD
No więc .... w czwartek zebranie, W imię Ojca i Syna...
Dobra, już nie przeciągam xd
Do następnego ;3
Aaaaa... Z całego serducha dziękuje za śliczną pracę jednej czytelniczki <3
Bardzo mi miło ^.^
Cudowny <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńJejku wspaniały,czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńzajebisty *-* z niecierpliwością czekam na kolejny xo
OdpowiedzUsuńRozdział jest śliczny.
OdpowiedzUsuńJa jadę na koncert Room 94, ale do Radomia . ; ]
Życzę weny i pisz jak najszybciej . ; ]
Jest genialny, po prostu boski :))
OdpowiedzUsuńŚwietny , świetny , świetny !! Kiedy next ?
OdpowiedzUsuńExtra tak mnie to wciągnęło e z niecierpliwością czekam na następy. Proszę napisz go jak najszybciej. Zazdroszczę talentu ^.^
OdpowiedzUsuńcudowny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńhttp://fiveboysstolemyheartforforever.blogspot.com/
omfg to jest meega *.* pozdrawiam. xx
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! ^^ :D
OdpowiedzUsuńNie muszę się rozpisywać, bo na pewno słyszałaś, to wszystko już miliony razy ;D
No, ale... Straaasznie kocham twoje blogi, jak i samą ciebie ;***
Dlatego na gg wysłałam ci mały... Prezent? xD Od razu przepraszam za pęknięty monitor ._.
No to ja kończę, weny, pa pa <3333
MEGASTYCZNY ROZDZIAŁ!!! CUDOWNE!!!
OdpowiedzUsuńCo z Louisa za pieprzony chuj! Wkurwiłam się na niego! W tym opowiadaniu to już nie kochany BooBear :P Ale rozdział jest mega, to opowiadane jest mega *-* Po prostu kocham! ^^ Czekam na next xx
OdpowiedzUsuń@luv_my_jade
Jeju świetny *_*
OdpowiedzUsuńC.
bosko, bosko, bosko ^^
OdpowiedzUsuńLouis wersja badass i love it :D ^^
mam pytanko... jak się nazywa dziewczyna która u cb jest Evie??
weny i powodzonka z wywiadówką... u mnie gładko poszło :D
trzymam kciuki :*
Marchewa♥
Nazywa się Phoebe Tonkin :)
UsuńKocam twoje opowiadanie <3 ♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńhshakkkjssjkLalakaka ja tez jade na koncert Room 94 tylko do Radomia *_*
Marchewka ;*
OMG! To opowiadanie jest takie.......wspaniałe, realistyczne, wciągające, bombowe i wiele wiele innych pozytywnych określeń. Uzależniłam się od niego i kiedy nie ma rozdziału czuje się jak narkoman, ale wytrzymuje. Masz przeogromny talent i wyobrażnię, kocham to opowiadanie. Czekam z niecierpliwością na następny, pozdrawiam i życzę weny. :D
OdpowiedzUsuńAww perfect ♥
OdpowiedzUsuńBOŻE! Ja nie wiem sama co mam napisać,brak mi słów normalnie *.*
OdpowiedzUsuńStrasznie uwielbiam to opowiadanie i szybko się go czyta ale to zapewne dlatego że jest ciekawe. Nie mogę się już doczekać następnego <3
@anazzzza
Świetny rozdział. Jestem pod wrażeniem. Chcę więcej. Czekam z niecierpliwością. Pozdro
OdpowiedzUsuńJezu.. Zakochalam sie w tym blogu
OdpowiedzUsuńJest genialny!! Swietnie piszesz. Zycze weny :***
O iusfhyufh *___* Boże, umieram <333 Szkoda, że taki krótki, ale mimo tego i tak jest wspaniały <33 Ta fabuła jest taka zarąbista, że po prostu brak słów *O* Kocham tego bloga tak samo jak Ciebie! <3 A tak btw to zachowanie Louis'a mnie bardzo ciekawi, haha :D Musi być serio niezłym dupkiem, skoro krzywdzi dziewczyny xd Ale mam przeczucie, że niedługo to się zmieni *__* Może nie, że zmieni, tylko, że się w niej zakocha, ale nie będzie chciał się przyznać do tego uczucia nawet przed samym sobą, bo on 'nie wie czym jest miłość' ;__; Boże, co ja tu wgl napisałam xDD Ej, nie zwracaj na to uwagi- moja psychika jest zniszczona od chwili moich narodzin xD
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <333333333333333
jak ślicznie razem wyglądają :) no naprawde, aż miło sie na ich popatrzec xx ale boje sie czytac co tez wymysli Louis, i co jej zrobi.. jeja... zszokowałaś mnie smiercią tego chłopaka, tak bardzo go polubiłam juz. ja sie boje Tomlinsona ! xD
OdpowiedzUsuńcudo -**-
Klaudia CItyLondon
Świetny! :) xx @PollKlaudia
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwwwwwwwwww <3 Wspaniały *-* :**
OdpowiedzUsuńJa chcę coś dłuugiego twojego autorstwa, dłuuuugi rozdział, błagam ;___; :D
OdpowiedzUsuńKurde, ledwo przeczytałam ten, a już żądam następnego! ;__;
Proszę, niech następny będzie niedługo i bardzo długi, błagam! ;___;
Biedny Brand, szkoda chłopa... A Ev niech się weźmie w garść i zwieje jakoś :p A Louis to duuupek! -.-'
Kooooocham! Czekam na nn z wielką niecierpliwością! <3
http://i-love-you-vampire.blogspot.com/
Rany, chyba wrócę do tematu adoptowania Cię, genialna nastolatko!!! Dwa opowiadania... dwa różne opowiadania (z jednym tylko wspólnym mianownikiem- Louisem) a jeden drugiemu nie ustępuje w niczym. Tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńA.B
Umieram !!!!!!
OdpowiedzUsuńJeśli nie chcesz stracić czytelniczki (bo oczywiście umrze ja ) to daj nowy długo rozdział . Zrób to dla mnie bo
umieram :-X
świetny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńkocham *-*
Kiedy następny bo na prawdę umieram? ;-)
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuńZrobisz specjalną dedykacje dla adika
Super;)
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że ucieknie ! A tu takie coś. Adrenalina osiągnęła max! Czytam dalej.
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo podoba mi sie to opowiadanie :) wciąga i zachęca aby czytać je dalej. mam dość nietypową prośbę... jest taki portal wattpad, tam różne utalentowane osoby wystawiają swoje opowiadania W uważam że taką osobą bezapelacyjnie jesteś :) mogłabyś przenieść swoje odpowiadanie na wattpada albo ewentualnie mogłabym to zrobić w twoim imieniu ? (tak jakby zgoda). pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuń