"Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz"
Klucze zabrzęczały, gdy szybkim ruchem wrzuciłam je do torby. Zapewne odbiły się od okładek zeszytów i spadły na samo dno.
Byłam w drodze na zajęcia, które nie były byle jakimi, a moimi pierwszymi na tych studiach. Właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać, ludzie z mojej grupy są na uczelni od początku wakacji, więc znajomą się bardzo dobrze, może nawet przyjaźnią, a ja? Ja wtargnęła na ich teren bez uprzedzenia. Mogą mnie nie polubić lub co gorsza rozpoznać we mnie "uprowadzoną." Jest to bardzo prawdopodobne. W końcu przez pół roku zbytnio się nie zmieniłam: przycięłam włosy, przybrałam na wadze, więc znów miałam swoją sylwetkę, a nie to wychudzone ciałko. Pozbyłam się też blizn i siniaków. Przypominałam starą Evie Martin, zdrową i pełną życia. Studia pomogą mi oderwać się od złych wspomnień - taki jest plan. Miejmy nadzieję, że bez problemu go zrealizuje.
Przebiegłam przez szkolny trawnik wprost do budynku lekcyjnego kampusu. Słońce grzało, ale nie na tyle, by założyć letnie ubrania. Musieliśmy zadowolić się lżejszymi bluzami i swetrami.
O tej porze roku ośrodek wyglądał naprawdę imponująco.
Gdy dotarłam do klasy, kilkoro uczniów wciąż brakowało, dlatego spokojna usiadłam na wyznaczonym miejscu. Niektóre głowy zwróciły się w moją stronę. Zaciekawiony spojrzenia wierciły dziury w moim ciele. Było to lekko niekomfortowe. Przestańcie się na mnie patrzeć! - miałam ochotę krzyknąć, ale zagryzłam wnętrze policzka i wyciągnęłam z torby zeszyty oraz laptopa. Specjalnie na tę okazję kupiłam nowy sprzęt.
- Evs - usłyszałam za plecami. - Cześć.
Adam przeskoczył rząd krzeseł i znalazł się tuż obok w dosłownie sekundę. Jego usta wykrzywiły się w zadziornym uśmiechu, nie mogłam oderwać wzroku od tych pełnych warg. Było w nim coś, co działało na kobiety jak magnez. Może to te loki, za które ma się ochotę pociągnąć. Albo dołeczki, które wychodzą na świat z każdym uśmieszkiem.
- Cześć, Adam - przywitałam się.
- Jak spędziłaś pierwszą noc tutaj? - bawił się długopisem wyciągniętym z mojej torby.
- Szczerze? - Uniosłam brew - nie najlepiej, wiesz, nowe łóżko i te sprawy.
Pokiwał głową ze zrozumieniem.
- A jak podoba ci się kampus?
Oczywiście był cudny. Jednocześnie elegancki i nowoczesny. Sala, w której aktualnie przebywaliśmy była ogromna. Rzędy siedzeń ustawione były w sposób stadionowy, a na samym środku ustawione było biurko nauczyciela i tablica.
- Ślicznie tu jest - spojrzałam na niego i wymieniliśmy uśmiechy.
Naprawdę polubiłam tego gościa. Sprawiał wrażenie wyluzowanego. Dzięki jego pomocy znacznie mnie się bałam, miałam przynajmniej jednego towarzysza.
-Wszyscy na mnie patrzą - zauważyłam.
- Nie na ciebie. Na nas. - Widząc moje uniesione brwi, kontynuował. - No wiesz, taki przystojniak jak ja nie rozmawia z byle kim.
- Oo, spotkał mnie zaszczyt?
- Żebyś wiedziała! - zachichotałam - Moje reputacja na tym ucierpi, ale mam dobre serce, więc posiedzę z tobą jeszcze chwilkę.
Możesz nawet całe życie.
Już miałam zapytać co robi po zajęciach i czy gdzieś razem nie wyskoczymy, kiedy drzwi się otworzyły, a do środka wszedł wysoki, postawny mężczyzna.
-Witam droga młodzieży. Nazywam się Hans Peregrine i będę was uczył teorii i praktyki detektywistycznej oraz prowadził wykłady na temat patologii społecznej. Mam nadzieję, że uda mi się przekazać wam całą moją wiedzę. - wsłuchiwałam się w każde wypowiedziane przez niego słowo. - Cieszę się, że wybraliście ten kierunek, gdyż jest on wymierający w dzisiejszych czasach
Może zabrzmi to dziwnie, ale czułam, że dzięki tym lekcjom będę mogła nawiązać wspólny język z ojcem Wreszcie zrozumiem czym się pasjonuje i czemu poświęcił część swego życia.
- Przynudza - szepnął mi do ucha Adam, a ja zdałam sobie sprawę, że nadal siedzi tuż obok.
- Jak dla mnie to bardzo ciekawe.
- Uhu, usiadłem z kujonem.
- A ja z leniem, który zawraca mi głowę swoim marudzeniem - odgryzłam się tym samym sarkastycznym tonem i posłałam mu rozbawiony uśmiech.
Widać spodobała mu się moja gra.
- Hej, Adam - między naszymi głowami wyrosła trzecia. Była to chuda dziewczyna o ciemniejszej karnacji i długich prostych, czarnych jak u kruka włosach. W uszach miała niebieskie kolczyki, które gibały się z każdym ruchem. - Nie przedstawisz mnie koleżance?
- Wybacz, Claro.
Zwrócił twarz w moją stronę.
- Evie, to Clara - pokazał na dziewczynę. - Claro, to Evie.
Podałyśmy sobie dłonie, jej była ciepła i trochę sucha, a moja zimna i wilgotna. Clara wyglądała na naprawdę miłą dziewczynę, której uśmiech nie schodził z twarzy.
- Więc, Evie - położyła ręce na oparciach naszych foteli, a następnie oparła o nie głowę. - Studia na ostatni moment, co?
- Tak, musiałam wyrwać się z domu.
Czułam, że się rumienie, jednak nie mogłam na to nic poradzić. Wszyscy wiedzieli, że jestem nowa.
- A skąd jesteś? - Clara zachowała obojętny wyraz twarzy, ale ja poczułam się nieswojo. Niecodziennie ktoś zadaje mi dyskretne pytania po jakiś dwócg minutach znajomości.
- Z Londynu - rzekłam i ucięłam rozmowę, która schodziła na niebezpieczny tor. Chwila nieuwagi, a wyjawiłabym, że jestem TĄ Evie. Adam dalej komunikował się z koleżanką, a ja próbowałam skupić się na słowach Peregrina.
- Zawsze ciekawiło mnie, co kieruje młodymi ludźmi wybierającymi ten kierunek - mówił. - Często ktoś z rodziny podziela ten zawód lub zbliżony do niego. U kogoś jest podobnie?
Do góry uniosło się kilka dłoni. Nie było w nich mojej. Nie chciałam zdradzać zbyt wiele o sobie, bo ktoś mógł poskładać wszystko do kupy.
- A tobą co kieruje? - Adam szepnął wprost do mojego ucha.
- Ciekawość - skłamałam.
- Chciałabyś zjeść śniadanie u Tiffaniego?
Zaśmiałam się.
- Jasne, a na obiad skoczymy do Białego Domu. Obyśmy się wyrobili przed piątą, bo królowa zaprosiła nas na herbatkę.
Adam uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Mówię serio, chodź. - chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę wyjścia. Nie mając wyjścia zaczęłam biec obok niego.
- Evs - usłyszałam za plecami. - Cześć.
Adam przeskoczył rząd krzeseł i znalazł się tuż obok w dosłownie sekundę. Jego usta wykrzywiły się w zadziornym uśmiechu, nie mogłam oderwać wzroku od tych pełnych warg. Było w nim coś, co działało na kobiety jak magnez. Może to te loki, za które ma się ochotę pociągnąć. Albo dołeczki, które wychodzą na świat z każdym uśmieszkiem.
- Cześć, Adam - przywitałam się.
- Jak spędziłaś pierwszą noc tutaj? - bawił się długopisem wyciągniętym z mojej torby.
- Szczerze? - Uniosłam brew - nie najlepiej, wiesz, nowe łóżko i te sprawy.
Pokiwał głową ze zrozumieniem.
- A jak podoba ci się kampus?
Oczywiście był cudny. Jednocześnie elegancki i nowoczesny. Sala, w której aktualnie przebywaliśmy była ogromna. Rzędy siedzeń ustawione były w sposób stadionowy, a na samym środku ustawione było biurko nauczyciela i tablica.
- Ślicznie tu jest - spojrzałam na niego i wymieniliśmy uśmiechy.
Naprawdę polubiłam tego gościa. Sprawiał wrażenie wyluzowanego. Dzięki jego pomocy znacznie mnie się bałam, miałam przynajmniej jednego towarzysza.
-Wszyscy na mnie patrzą - zauważyłam.
- Nie na ciebie. Na nas. - Widząc moje uniesione brwi, kontynuował. - No wiesz, taki przystojniak jak ja nie rozmawia z byle kim.
- Oo, spotkał mnie zaszczyt?
- Żebyś wiedziała! - zachichotałam - Moje reputacja na tym ucierpi, ale mam dobre serce, więc posiedzę z tobą jeszcze chwilkę.
Możesz nawet całe życie.
Już miałam zapytać co robi po zajęciach i czy gdzieś razem nie wyskoczymy, kiedy drzwi się otworzyły, a do środka wszedł wysoki, postawny mężczyzna.
-Witam droga młodzieży. Nazywam się Hans Peregrine i będę was uczył teorii i praktyki detektywistycznej oraz prowadził wykłady na temat patologii społecznej. Mam nadzieję, że uda mi się przekazać wam całą moją wiedzę. - wsłuchiwałam się w każde wypowiedziane przez niego słowo. - Cieszę się, że wybraliście ten kierunek, gdyż jest on wymierający w dzisiejszych czasach
Może zabrzmi to dziwnie, ale czułam, że dzięki tym lekcjom będę mogła nawiązać wspólny język z ojcem Wreszcie zrozumiem czym się pasjonuje i czemu poświęcił część swego życia.
- Przynudza - szepnął mi do ucha Adam, a ja zdałam sobie sprawę, że nadal siedzi tuż obok.
- Jak dla mnie to bardzo ciekawe.
- Uhu, usiadłem z kujonem.
- A ja z leniem, który zawraca mi głowę swoim marudzeniem - odgryzłam się tym samym sarkastycznym tonem i posłałam mu rozbawiony uśmiech.
Widać spodobała mu się moja gra.
- Hej, Adam - między naszymi głowami wyrosła trzecia. Była to chuda dziewczyna o ciemniejszej karnacji i długich prostych, czarnych jak u kruka włosach. W uszach miała niebieskie kolczyki, które gibały się z każdym ruchem. - Nie przedstawisz mnie koleżance?
- Wybacz, Claro.
Zwrócił twarz w moją stronę.
- Evie, to Clara - pokazał na dziewczynę. - Claro, to Evie.
Podałyśmy sobie dłonie, jej była ciepła i trochę sucha, a moja zimna i wilgotna. Clara wyglądała na naprawdę miłą dziewczynę, której uśmiech nie schodził z twarzy.
- Więc, Evie - położyła ręce na oparciach naszych foteli, a następnie oparła o nie głowę. - Studia na ostatni moment, co?
- Tak, musiałam wyrwać się z domu.
Czułam, że się rumienie, jednak nie mogłam na to nic poradzić. Wszyscy wiedzieli, że jestem nowa.
- A skąd jesteś? - Clara zachowała obojętny wyraz twarzy, ale ja poczułam się nieswojo. Niecodziennie ktoś zadaje mi dyskretne pytania po jakiś dwócg minutach znajomości.
- Z Londynu - rzekłam i ucięłam rozmowę, która schodziła na niebezpieczny tor. Chwila nieuwagi, a wyjawiłabym, że jestem TĄ Evie. Adam dalej komunikował się z koleżanką, a ja próbowałam skupić się na słowach Peregrina.
- Zawsze ciekawiło mnie, co kieruje młodymi ludźmi wybierającymi ten kierunek - mówił. - Często ktoś z rodziny podziela ten zawód lub zbliżony do niego. U kogoś jest podobnie?
Do góry uniosło się kilka dłoni. Nie było w nich mojej. Nie chciałam zdradzać zbyt wiele o sobie, bo ktoś mógł poskładać wszystko do kupy.
- A tobą co kieruje? - Adam szepnął wprost do mojego ucha.
- Ciekawość - skłamałam.
- Chciałabyś zjeść śniadanie u Tiffaniego?
Zaśmiałam się.
- Jasne, a na obiad skoczymy do Białego Domu. Obyśmy się wyrobili przed piątą, bo królowa zaprosiła nas na herbatkę.
Adam uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Mówię serio, chodź. - chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę wyjścia. Nie mając wyjścia zaczęłam biec obok niego.
~Louis~
Louis szedł po chodniku, na którym nadal pozostawały ogromne kałuże po wczorajszej ulewie. Starannie je omijał, aby nie zabrudzić swoich eleganckich butów. Chwycił klamkę pojedynczych drzwiczek, otworzył je i wszedł do środka prostokątnego pudła, które znane jest jako "budka telefoniczna", chociaż on wolał mówić o tym klaustrofobiczna, płatna skrzynia.
Louis nie lubił zamkniętych pomieszczeń, odkąd sam zamknął się w kufrze podczas gry w chowanego. Nie przemyślał faktu, że jego wymyślony przyjaciel Ferddy nie umie otworzyć stalowego zamka. Światło ujrzał dzień później, kiedy został znaleziony przez ochroniarza jego ojca.
Stare i niepamiętne czasy, w których nie miał nic wspólnego z mafią, dilerstwem i przekrętami.
Zamknąwszy za sobą drzwi, oparł się o jedną ze ścian i zanurkował dłonią w kieszeni jeansów. Oprócz paczki papierosów znajdowały się tam drobne, który były mu bardzo potrzebne. Wrzucił monetę do odpowiedniego miejsca i przyłożył do ucha czarną słuchawkę.
-Łączy z numerem, proszę czekać - usłyszał Tomlinson. Przez oszklony dach spojrzał na wyjątkowo piękny księżyc i gwiazdy, które tej nocy mogły zastąpić wszystkie lampy świata.
- Halo?
- Liam. - jedno słowo, ale wiedział, że wystarczy.
- Louis, na Boga nie strasz - wyobraził sobie, jak przyjaciel wydyma wargi, tak, jak ma w zwyczaju, gdy coś go irytuje. - Gdzie jesteś? Miałeś dać znać. D w a dni temu.
- Wiem, kto by pomyślał, że czas leci tak szybko, gdy ukrywasz się przed glinami w opustoszałych budynkach.
- Myślałem, że nie żyjesz. - zapanowało milczenie. Rzadko kiedy ktoś się o niego martwi. - Kishan dzwonił woczraj i mówił, że w LA wciąż o tobie głośno, po ulicach kręci się pełno łowców nagród, którzy mają zlecenia nawet po pół miliona.
Louis zagwizdał z podziwem.
- Jestem drogi jak biała prostytutka na tureckim rynku - przeczesał dłonią mokre od wilgotnego powietrza włosy. - Czyli na razie nie mogę wrócić, a kończy mi się kasa i naboje.
- Nie martw się, powiedz mi miasto, a podstawie ci kogoś.
Louis wyjawił mu nazwę miejscowości.
- Hasło?
- Waszyngton - powiedział Liam.
- Och, no dalej, wysil się na coś zabawniejszego!
- Twoja pewność siebie, kiedyś wpakuje cię do grobu z dziurą postrzałową we łbie.
Tomlinson zastanowił się przez chwilę. Takie sytuacje bardzo go bawił.
- Ja mam dobre! Oglądam pingwiny w Waszyngtonie.
- Idiota - prychnął przyjaciel.
- Kończę.
W słuchawce zapanowało milczenie. Louis nigdy nie był spokojniejszy.
Dzień później, Louis zauważył czarnoskórego mężczyzne opartego o rozkład jazdy tuż obok przystanku autobusowego. Zmarszczył czoło i podszedł kilka kroków bliżej. Wciąż patrząc się przed siebie, spytał:
- Dokąd zmierzasz?
- Do Waszyngtonu - odpowiedział tamten - oglądać pingwiny.
Bingo!
- Widać jedziemy w tym samym kierunku.
Mężczyzna wsadził o ust papierosa i obrócił się do Louisa, który odpalił zapalniczkę i podzielił się ogniem z nieznajomym. Podczas gdy dym unosił się w powietrzy, palący przełożył pakunek ze swej dłoni do dłoni Tomlinsona, a ten schował go pod kurtkę. Podziękowali sobie skinieniem głowy i ruszyli w dwie różne strony. Interes życia został dobity. Szedł, myśląc zawartości koperty, zastanawiał się, jakie skarby przekazał mu przyjaciel. Pakunek był średniej wielkości, w kolorze kości słoniowej, a od środka wypełniony folią bąbelkową.
___________________________
Witam!
Rozdział pisany godzinę przed wylotem na wakacje, więc nie spodziewajcie się zbyt wiele haha.
Następny pojawi się dopiero po 10 dniach, gdyż nie będzie mnie przez ten okres w kraju :)
Nie przedłużam, bo spóźnię się na odprawę XDD
osoby zainteresowane - mój snap: anncolorful
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńZajebistych wakacji :)
NEXTNEXTNEXT
OdpowiedzUsuńSwietny cudo normalnie
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :* Udanych WAKACJI <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny :3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Louis skontaktuje się niedługo z Evie, bo Adam może trochę namieszac.. ;p
dobrze, ze Lou ma takiego przyjaciela jak Liam ;))
Życzę ci wspaniałych wakacji! :*
Całuje x
@blue_eyes_9
Świetny czekam aż znowu Lou bedzje jej szukał :D
OdpowiedzUsuńBywały lepsze, ale ten też jest okey. :)
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Już nie mogę się doczekać jak Louis znajdzie Evie :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze udanych wakacji. Po drugie mowiłam już, że lubie Adama, ale nie wiem czy to dobrze? Po trzecie hahah beka z hasła! :D Czekam co dalej, pozdrawiam! :)x
OdpowiedzUsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńMiłych Wakacji życzę <333
Super!
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji xx
Fantastyczny rozdział!!! :) Jak najszybciej dodaj następny!! :D
OdpowiedzUsuńKola ;D
miłych wakacji :) super rozdział :*
OdpowiedzUsuńomfg genialny jak zwykle :D tyle czekałam na niego xd weny do nn <3
OdpowiedzUsuńcudowny ! ! Jeju uwielbiam to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Miłych wakacjii.
OdpowiedzUsuńEvie Adam.. Nie. Adam może coś z tą Clarie. Nieważne, dowiem się potem.
Rozdział fajny szkoda tylko że taki krótki :) Pozdrawiam i życzę udanych wakacji Kamila ♡
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest cudowne. To hasło Louisa i Liama boskie. hahaha xD
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
Rozdział świetny, mam wrażenie że Evie zacznie kręcić z tym Adamem. Ale oby nie zapomniała o Louisie.
OdpowiedzUsuńHehe rozbawiło mnie to hasło :D
Spokojnych wakacji :)
Nie mogę sie doczekać aż Evie spotka sie z Louisem! <3
OdpowiedzUsuńRozdizał okej :D
Świetny, ale czyżby Evie powoli zapominała o Lou?
OdpowiedzUsuńŻyczę udanych wakacji! ;*
i-am-taken.blogspot.com
O lol jak mało komentarzy ;p rozdział świetny i nie mogę się doczekać nn .. no i nie mogę się doczekać ich spotkania :3
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa kiedy i w jakich okolicznościach się spotkają :D I jak to wszystko będzie wyglądać :D
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji! A gdzie wyjeżdżasz? :D
Next :-)
OdpowiedzUsuńDalej
OdpowiedzUsuńSuper :-P
Cudowny ♥ kiedy next ??
OdpowiedzUsuńBoski *-*
OdpowiedzUsuńChmm.... tak się zastanawiam czy Adam to nie lekka adaptacja Harrego (Stylesa oczywiście xD)?? :) No bo pełne usta, dołeczki, loczki... ? ;) Tylko dlaczego Louis to Louis, Liam to Liam, a Harry to Adam? :D -----> Rozdział świetny, czekam na kolejny i oczywiście spotkanie Evie i Louisa, chociaż oczywiste że między nimi na pewno będą jeszcze jakieś spięcia, kłótnie i rozstania, oraz w sprawę wmiesza się Adam ;) Czekam <3 Ps. Udanych wakacji!! :D
OdpowiedzUsuńNie Harry jeden na globie ma doleczki i loki :) jeśli sie przykrzysz zobaczysz ze bohaterach jest podany aktor :)
UsuńSUPER ROZDZIAŁ !!! :D kiedy nn ?
OdpowiedzUsuńSuper ♥
OdpowiedzUsuń