"Wszystko kiedyś się kończy"
Siedziałam na wysokim, obitym czarną skórą krześle, podsuniętym pod blat stołu. Stała na nim mała miska z mlekiem. Unoszące się na powierzchni płatki już dawno rozmokły, tak że została z nich czekoladowa ciapa. Nie mogłam się zmusić do zjedzenia ich. Nie mogłam się zmusić do zjedzenia czegokolwiek. Mój żołądek skurczył się w momencie, w którym opuściłam szpital.
Od czterech dnia byłam w domu, w Londynie. To cudowne ponownie czuć wilgotne powietrze, tak dopasowane do pogody w tym mieście.
Nie dane mi było pospacerować po moim ulubionym parku lub napić się herbaty w kawiarni Mercy. W momencie, w którym opuściłam szpital, leciałam prywatnym samolotem do domu, wracałam z lotniska - wszędzie towarzyszyli mi fotoreporterzy. Ich pytania w dalszym ciągu odbiją się echem w moich uszach. "Jak traktowali cię ludzie Tomlinsona?","Jak udało ci się uciec?", "Czy to prawda, że twoje porwanie to jeden wielki spisek, który za cel miał odwrócenie uwagi od konfliktu pomiędzy Davidem Cameronem, a Angelą Merkel?" Czy oni naprawdę uważali mnie za kukiełkę w sprawach polityki zagranicznej?! Jakby tego było mało, nie mogłam przestać rozmyślać o Louisie. Czy o mnie myśli? Czy jest zły, rozczarowany, a może mu ulżyło?
-Włącz telewizor! - mama podbiegła do stołu i wcisnęła czerwony przycisk na pilocie. Ekran rozbłysł, ujrzeliśmy logo wiadomości, a chwile później relację na żywo. Byłam zdezorientowana zachowaniem mamy, ale odwróciłam się i zaczęłam oglądać to, co tak gorączkowo chciała mi pokazać.
Kamera wskazała zatrzymującą się furgonetkę policyjną, wychodzących z niej policjantów. Prowadzili oni mężczyznę skutego w kajdanki. Wszędzie roiło się od gapiów. Kiedy tłum ludzi rozstąpił się, a my spokojnie mogliśmy ujrzeć twarz więźnia, odjęło mi mowę. To nie możliwe. Muszę mieć przywidzenia.
To był Louis kurwa Tomlinson!
Moje usta rozwarły się, podobnie jak u mamy.
Złapali go.
Złapali go.
Złapali go.
Moje paznokcie wbiły się w blat wywołując ból, którego nie czułam. Całkowicie wyłączyłam swój umysł. Jak to możliwe? Przecież jego kryjówka była bezpieczna.. Była, prawda?
Wzdłuż ekranu przewijał się napis: "podejrzany złapany"
Twarz Louisa nie zdradzała żadnych emocji, jakby była z nich wypruta. Był zimny jak lód i twardy jak kamień. Tak jakby pogodził się ze swoim losem, z tym, że został złapany.
Przez ułamek sekundy jego wzrok spoczął na kamerze, wstrzymałam oddech i o mało się nim nie zachłysnęłam.
- Będzie dobrze, już go mają - mama pogłaskała mnie po plecach.
Gdyby tylko wiedziała, że właśnie to oznacza, że nie będzie dobrze.
To naprawdę miało się tak skończyć? Przecież to tego chciałam od początku..
Marzyłam, aby go złapano, aby gnił za kratami.
Ale to było kiedyś.
Wtedy, kiedy strach paraliżował moje ciało na samą myśl o Louisie.
Dostrzegłam, że płaczę dopiero, kiedy mama podsunęła mi pod nos paczkę chusteczek. Gestem za nie podziękowałam.
- Tata jest na posterunku, zadzwonię do niego. - już wybierała numer na klawiaturze - Lepiej, żeby nie było go tam, gdy ten dupek zostanie dowieziony.
Tak. Lepiej, że taty tam nie było.
- Masz rację - przyznałam. - Pójdę do siebie.
W kilku krokach dotarłam na górę. Jeśli naprawdę go złapali, jedyną pamiątką jaka mi po nim zostanie będą siniaki i blizny. Jedną z nich mam na każdy rzut oka. Na twarzy. Biegnie od skroni w dół. Kiedy zakrywam ją warstwą makijażu, nie jest zbyt widoczna, ale liczy się sam fakt. Będzie mi codziennie przypominać o tym, co przeżyłam. Czy kiedyś dam radę o tym zapomnieć? Może lęk przed kolejnym porwaniem będzie towarzyszył mi już do śmierci?
Możliwe..ale to by oznaczało, że Louis też zostanie na zawsze w mojej pamięci.
~4 dni wcześniej
Louis~
- Louis! -wydarł się Kishan. - Tomlinson, gdzie ty idziesz?!
- Idę ją znaleźć.
Moje stopy pokonywały kolejne stopnie, aż w końcu znalazłem się na dole, skąd dobiegał głos mojego przyjaciela.
Moje stopy pokonywały kolejne stopnie, aż w końcu znalazłem się na dole, skąd dobiegał głos mojego przyjaciela.
- Zwariowałeś?! Teraz policja poluje na ciebie nie tylko w Anglii, ale też w Los Angeles. Nie masz szans! - jego ręka owinęła się wokół mojego ramienia, tak, że odwrócił mnie w swoją stronę. Wyrwałem się z ucisku i odepchnąłem od siebie chłopaka. Czarny loczek spadł na jego czoło, przez co wyglądał na bardziej rozkosznego, niż był w rzeczywistości.
- Muszę. Ją. Odnaleźć. - szybkim ruchem strąciłem wazon stojący na etażerce. - To moja wina! Przeze mnie uciekła.
- No - parsknął. - To mnie akurat nie dziwi! Jesteś jej porywaczem, to oczywiste, że uciekła przez ciebie.
Nie mając siły na dalszą konwersację, wybiegłem z domu. I tak straciłem zbyt wiele czasu, który mogłem przeznaczyć dla Evie. Przecież ona nie mogła zajść daleko. W salonie nie panował chłód, więc okno nie było otwarte zbyt długo. Tak o tym myślałem.
Żwir skrzypiał pod moimi stopami, doprowadzając mnie tym samym do szaleństwa. Zdenerwowanie uciskało moje wnętrzności, chwilami zapominałem o oddychaniu. Co jeśli zabłądziła? Może coś się jej stało...
Ale przecież mogła być posłuszna.
Skarciłem się w myślach i pewnym krokiem ruszyłem przez las. Gałęzie drapały moją skórę, ale nie zwracałem na to uwagi. Można powiedzieć, że wpadłem w szał. Nie mogłem się opanować, nawet nie czułem zmęczenia.
Wciąż miałem w głowie moment, w którym wszedłem do pokoju i jej tam nie zastałem. Na początku sądziłem, że będzie w łazience. Sprawdziłem - nie było jej. Potem kuchnia, pokój Kishana, pokój Liama. Cały dom. Uciekła ode mnie bo się mnie bała. Bo ją pobiłem. Bo straciłem jej zaufanie. Oczywiście, jeśli kiedykolwiek miała je wobec mnie.
Wkrótce las stał się rzadszy, docierało do mnie coraz więcej światła słonecznego.
Przeszedłem kawałek drogi przez ściółkę, później zastąpił ją asfalt. Miałem ochotę wyciągnąć pistolet i strzelić nim sobie w głowę. Byłaby to jedyna rzecz, którą zrobiłem z myślą o kimś innym, niż o sobie.
Usłyszawszy jakiś dźwięk, uniosłem głowę. Dookoła rozniosły się odgłosy kroków i szczekania. Stawały się coraz donośniejsze.
To oznaczało tylko jedno.
Dorwali mnie.
Nie miałem już czasu na ucieczkę, gdyż oświetliło mnie światło reflektorów. Gliny rozbiegły się po całym terenie. Dwoje z nich podeszło do mnie i zakuło mnie w kajdanki, pozostali osłaniali ich z gnatami w dłoniach. Nawet nie próbowałem się wyrywać. Nie było sensu.
Straciłem ją. Straciłem ją na zawsze.
Evie.
- No - parsknął. - To mnie akurat nie dziwi! Jesteś jej porywaczem, to oczywiste, że uciekła przez ciebie.
Nie mając siły na dalszą konwersację, wybiegłem z domu. I tak straciłem zbyt wiele czasu, który mogłem przeznaczyć dla Evie. Przecież ona nie mogła zajść daleko. W salonie nie panował chłód, więc okno nie było otwarte zbyt długo. Tak o tym myślałem.
Żwir skrzypiał pod moimi stopami, doprowadzając mnie tym samym do szaleństwa. Zdenerwowanie uciskało moje wnętrzności, chwilami zapominałem o oddychaniu. Co jeśli zabłądziła? Może coś się jej stało...
Ale przecież mogła być posłuszna.
Skarciłem się w myślach i pewnym krokiem ruszyłem przez las. Gałęzie drapały moją skórę, ale nie zwracałem na to uwagi. Można powiedzieć, że wpadłem w szał. Nie mogłem się opanować, nawet nie czułem zmęczenia.
Wciąż miałem w głowie moment, w którym wszedłem do pokoju i jej tam nie zastałem. Na początku sądziłem, że będzie w łazience. Sprawdziłem - nie było jej. Potem kuchnia, pokój Kishana, pokój Liama. Cały dom. Uciekła ode mnie bo się mnie bała. Bo ją pobiłem. Bo straciłem jej zaufanie. Oczywiście, jeśli kiedykolwiek miała je wobec mnie.
Wkrótce las stał się rzadszy, docierało do mnie coraz więcej światła słonecznego.
Przeszedłem kawałek drogi przez ściółkę, później zastąpił ją asfalt. Miałem ochotę wyciągnąć pistolet i strzelić nim sobie w głowę. Byłaby to jedyna rzecz, którą zrobiłem z myślą o kimś innym, niż o sobie.
Usłyszawszy jakiś dźwięk, uniosłem głowę. Dookoła rozniosły się odgłosy kroków i szczekania. Stawały się coraz donośniejsze.
To oznaczało tylko jedno.
Dorwali mnie.
Nie miałem już czasu na ucieczkę, gdyż oświetliło mnie światło reflektorów. Gliny rozbiegły się po całym terenie. Dwoje z nich podeszło do mnie i zakuło mnie w kajdanki, pozostali osłaniali ich z gnatami w dłoniach. Nawet nie próbowałem się wyrywać. Nie było sensu.
Straciłem ją. Straciłem ją na zawsze.
Evie.
*teraz*
Kamery był wszędzie. Ludzie przekrzykiwali się wzajemnie. Zewsząd słyszałem liczne pytania na temat Evie, ale nie miałem siły na nie odpowiadać. Liczyły się tylko dwie rzeczy. Evie i to, że po raz kolejny trafię do pierdla. Moi ludzie pewnie już o wszystkim wiedzą z telewizji. Wiem, że nie dadzą rady mnie uwolnić. To będzie moje zadanie. Muszę spierdolić i dotrzeć do dziewczyny. Sprawdzić czy wszystko z nią dobrze.
Zostałem wepchnięty do furgonetki.
Po obu moich stronach siedzieli zamaskowaniu mężczyźni z bronią, o której mogłem powiedzieć wszystko. Co jakiś czas rzucali mi spojrzenia pełne pogardy. To takie oczywiste. Jak inaczej mogliby patrzeć na kata, morderce, porywacza i dilera. Istny diabeł. Louis diabeł Tomlinson, we własnej osobie.
- Obyś gnił za kratami - rzekł jeden, a drugi na potwierdzenie tych słów pokiwał głową.
- Już my dopilnujemy, żebyś dostał ciekawe towarzystwo. W więzieniu nie lubią takich jak ty.
-Zjedzą cię żywcem.
Chyba ja ich zjem.
- A my będziemy patrzeć. - szturchnął mnie łokciem. - Znam Evie odkąd wyrosła z wózka. Nie popuszczę ci krzywdy, jaką jej wyrządziłeś.
No i dobrze, nie chcę, żebyście mi to popuścili. Chcę cierpieć. Tak, jak ona musiała.
Kiedy dojechaliśmy pod posterunek, zostałem do niego zaprowadzony i wsadzony do pokoju przesłuchań. Nie jestem w stanie powiedzieć ile czekałem na pojawienie się jednego z psów.
- Tym razem szybko stąd nie wyjdziesz. - powiedział siadając na krześle.
Na małym stoliku położył kubek z kawą i akta grubości kilkunastu centymetrów.
Worki pod jego oczami świadczyły o tym, że nie śpi od wielu godzin. Pewnie przeze mnie.
- Mam ci wymienić wszystkie zarzuty, czy wolisz zaoszczędzić ten czas?
- Przejdźmy do rzeczy. - odezwałem się w końcu.
- Ty mówisz? No proszę, zazwyczaj takim jak ty odejmuje mowę już do końca wyroku. - zaśmiał się, ale nie zawtórowałem mu. Policja tak bardzo mnie wkurwiała.
- Ile?
- Co: "ile"?
- Posłuchaj kosmiczny kowboju, dobry glino, panie posterunkowy, czy jak tam na ciebie wołają - obdarzyłem go nienawistnym spojrzeniem - kiedy się o coś pytam, odpowiedz mi grzecznie.
Przez chwilę na jego twarzy ujrzałem cień gniewu, ale zniknął tak szybko jak się pojawił. Menda nie chce okazywać swoich emocji.
- Nie zliczyliśmy wszystkiego, ale mniej więcej dwadzieścia pięc lat. - upił łyk kawy. - Chociaż wciąż walczymy o dożywocie.
Cóż, jednak będę musiał spieprzyć.
- Okej. - odepchnąłem się od stołu i rozciągnąłem ramiona. - Jeśli to już wszystko, chcę trafić do mojej celi.
- Co sobie życzysz.
Korytarz był pełen ludzi, wszyscy na własne oczy chcieli zobaczyć sławnego Tomlinsona. Udałem, że nikogo nie widzę i pomaszerowałem w stronę cel.
Było tam dość ciemno, ale nie uważałem tego za coś złego.
Mój tymczasowy pokój zawierał łóżko, prowizoryczną toaletę, komodę i cztery szare ściany.
- Udanego pobytu. Zobaczymy się na rozprawie. - drzwi zamknęły się.
Teraz mam czas na planowanie ucieczki.
Po obu moich stronach siedzieli zamaskowaniu mężczyźni z bronią, o której mogłem powiedzieć wszystko. Co jakiś czas rzucali mi spojrzenia pełne pogardy. To takie oczywiste. Jak inaczej mogliby patrzeć na kata, morderce, porywacza i dilera. Istny diabeł. Louis diabeł Tomlinson, we własnej osobie.
- Obyś gnił za kratami - rzekł jeden, a drugi na potwierdzenie tych słów pokiwał głową.
- Już my dopilnujemy, żebyś dostał ciekawe towarzystwo. W więzieniu nie lubią takich jak ty.
-Zjedzą cię żywcem.
Chyba ja ich zjem.
- A my będziemy patrzeć. - szturchnął mnie łokciem. - Znam Evie odkąd wyrosła z wózka. Nie popuszczę ci krzywdy, jaką jej wyrządziłeś.
No i dobrze, nie chcę, żebyście mi to popuścili. Chcę cierpieć. Tak, jak ona musiała.
Kiedy dojechaliśmy pod posterunek, zostałem do niego zaprowadzony i wsadzony do pokoju przesłuchań. Nie jestem w stanie powiedzieć ile czekałem na pojawienie się jednego z psów.
- Tym razem szybko stąd nie wyjdziesz. - powiedział siadając na krześle.
Na małym stoliku położył kubek z kawą i akta grubości kilkunastu centymetrów.
Worki pod jego oczami świadczyły o tym, że nie śpi od wielu godzin. Pewnie przeze mnie.
- Mam ci wymienić wszystkie zarzuty, czy wolisz zaoszczędzić ten czas?
- Przejdźmy do rzeczy. - odezwałem się w końcu.
- Ty mówisz? No proszę, zazwyczaj takim jak ty odejmuje mowę już do końca wyroku. - zaśmiał się, ale nie zawtórowałem mu. Policja tak bardzo mnie wkurwiała.
- Ile?
- Co: "ile"?
- Posłuchaj kosmiczny kowboju, dobry glino, panie posterunkowy, czy jak tam na ciebie wołają - obdarzyłem go nienawistnym spojrzeniem - kiedy się o coś pytam, odpowiedz mi grzecznie.
Przez chwilę na jego twarzy ujrzałem cień gniewu, ale zniknął tak szybko jak się pojawił. Menda nie chce okazywać swoich emocji.
- Nie zliczyliśmy wszystkiego, ale mniej więcej dwadzieścia pięc lat. - upił łyk kawy. - Chociaż wciąż walczymy o dożywocie.
Cóż, jednak będę musiał spieprzyć.
- Okej. - odepchnąłem się od stołu i rozciągnąłem ramiona. - Jeśli to już wszystko, chcę trafić do mojej celi.
- Co sobie życzysz.
Korytarz był pełen ludzi, wszyscy na własne oczy chcieli zobaczyć sławnego Tomlinsona. Udałem, że nikogo nie widzę i pomaszerowałem w stronę cel.
Było tam dość ciemno, ale nie uważałem tego za coś złego.
Mój tymczasowy pokój zawierał łóżko, prowizoryczną toaletę, komodę i cztery szare ściany.
- Udanego pobytu. Zobaczymy się na rozprawie. - drzwi zamknęły się.
Teraz mam czas na planowanie ucieczki.
_______________________
Kochani czytelnicy wy moi! <3
Znowu pytanie z serii: "Czy ktoś się spodziewał?"
Hahah, mam nadzieję, że znów was zaskoczyłam
XDDDDDDDDDD
Teraz odzyskujemy powagę, bo to ważne:
Wejdźcie na tę stronę: KARMIĘPSIAKI
Wystarczy kliknąć, aby pomóc kochanym zwierzaczkom, zachęcam również do przekazywania 1% podatku. W końcu każdy psiak ma serduszko, które cieszy się za każdym razem, gdy widzi pełną miskę :)
Dla was to tylko chwilka <3
WIEM, ŻE ZAWIODŁAM. ALE NIE ŁATWO MI ZNALEŹĆ CZAS. WYBACZCIE.
*nie sprawdzone*
*nie sprawdzone*
Kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział po prostu powiedziałam: "Jezu, niemożliwe". Już myślałam, że nic nie dodasz, tak jak niektórzy opuścisz bloga, a tu proszę. Jaka niespodzianka. ;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo, bardzo mi się podoba. Cieszę się, że napisałaś coś z perspektywy Lou.
Czekam na next ;D
i-am-taken.blogspot.com
recenzje-starlight.blogspot.com
Oby uciekł :D ♥
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze jeszcze nie kończysz tego bloga <3 oni muszą być razem :) dodaj szybciej rozdział błagam :(
OdpowiedzUsuńJezu ale mnie zaskoczyłas !!! Mam nadzieję że lou szybko spierdzielił z więzienia ;-) i żeby do siebie szybko wrucili <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział
Nie spodziewałam się tego, ale rozdział i tak zajebisty. Czekam na next'a.
OdpowiedzUsuńcudowny.
OdpowiedzUsuńzakoczyłaś mnie totalnie. nie mam pojęcia ,co powiedzieć.
Ekstra super zajebisty. Nie wiem co powiedzieć. Mam tylko nadzieję że następny rozdział dodasz troszeczkę szybciej. :* :*:*
OdpowiedzUsuńO rzesz w mordę! Jestem totalnie zaskoczona! Złapali Louisa!
OdpowiedzUsuńTeraz zastanawia mnie czy uda mu się uciec i odnaleźć Evie. Jestem ciekawa czym nas znowu zaskoczysz :D hihi
Rozdział oczywiście świetny, z niecierpliwością czekam na następny!
Pozdrawiam Joanna :)
Genialny <3<3<3<3 nie spodziewałam sie czegoś takiego :O ale wiem że nasz badboy zwieje i ją zabierze i będą żyli razem długo i zboczonie XD KOCHAM I DUŻO WENY KOCHANA
OdpowiedzUsuńWow!!
OdpowiedzUsuńOn musi uciec!! To się nie może tak skończyć!!! Niech Evie go wyciągnie!! To by było mega słodkie <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać nexta :**
woow *-*
OdpowiedzUsuńI tak ucieknie , a Evie i tak mu wybaczy ;D
OdpowiedzUsuńRozdziął super :)
ZŁAPALI GO! ONI GO ZŁAPALI.
OdpowiedzUsuń25 LAT CHYBA ŻE UCIEKNIE :)
EVIE BIEDACTWO.
OBY LOUIS UCIEKL I ODNALAZL EVIE PROSZ PROSZE PROSZEEEE
TY TO ZAWSZE UMIESZ ZASKOCZYC.
CODZINNIE CALY MIESIAC SPRAWDZALAM CZY NIE DODALAS!
HMMM JESLI LOU MA TUTAJ 22(?) LATA TOOO +25 47 i wyjdzie luzik ;)
CZEKAM NA NEXCIK TYLKO PROSZE NIE TAK DLUGO KOCHANIE :(
@niallzhuug dawna @lovmyangels/@needmy5idiots
OMG złapali go! Znowu mnie zaskoczyłaś :) Nie spodziewałam się tego kompletnie. Raczej liczyłam na to że znajdzie Evie i wgl xd A tu prosze...
OdpowiedzUsuńCzekam z nie cierpliowścią na następny
Super-mega-ekstra-zajebisty !!!
OdpowiedzUsuńAż się nie mogę doczekać nn !!
jirbgiweofwhefvighro nie wierzę <3 wstapaniały *.*
OdpowiedzUsuńZajebisty ale szkoda że góra pięć rozdziałów i koniec :(
OdpowiedzUsuń:):):):):)::):
Kto tak powiedział, bo sobie nie przypominam? :)
UsuńOMG nawet nie wiesz jak ci dziękuje za to że do dałaś nowy rozdział :) Jesteś niesamowita :). Już nie mogę doczekac się następnego rozdziału :). Pozdrawiam i życzę weny Kamila ♡
OdpowiedzUsuńmmmm uwielbiam ;-*
OdpowiedzUsuńwiecej, wiecej !;D
pozdrawiam ;)
Najlepsze pytanie tylko co ludzie powiedza.... ;D
OdpowiedzUsuńale nie no fajnie fajnie i coraz ciekawiej ;)
zycze wielkiej weny i szybkiego powrotu ! ;)
wow *_* Mam nadzieję że ucieknie, albo przynajmiej Evie go odwiedzi.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
Ale zjebisty!!!!! Omfg *.* kc lo prostu czekam z niecierpliwozcia na naxt'a *.* weny <3
OdpowiedzUsuńOstatnie 2 rozdzialy sa takim szokiem, jesli chodzi o akcje. :D W koncu doczekalam sie nowego rozdzialu. ^.^ Swietny i to tak bardzo, ze az brak slow. :-) Nie wieze, ze Louis jest w wiezieniu. Mam nadzieje, ze szybko z niego ucieknie. :3 Czekam ze zniecierpliwieniem na nn i zycze duuuuzo weny. <3
OdpowiedzUsuńSuperowy :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTo jest piękne <3
OdpowiedzUsuńI Louis... Aww jak on mógł dać się złapać?
Czekam na następny.
Mam nadzieję że będzie szybko.
O kurwa o kurwa O KURWA JEBANA CHOLERNA MAĆ!! No ryczę teraz... jestem pod takimi emocjami, że kurwa to będzie mi się po nocach śnić... LOUIS POPIERDOLEŃCU JEBANY I DOBRZE!! MASZ KURWA UCIEC Z TEGO PIEPRZONEGO WIĘZIENIA I ZAPIERDALAJ DO NIEJ NA TYCH SWOICH NÓŻKACH!! JA CHCĘ HAPPY EDNU I EPILOGU PRZY OŁTARZU!! CHOLERNY SKURWIELU!! JEŚLI TAK SIĘ WYZNAJE MIŁOŚĆ TO KURWA ZAJEBIŚCIE CI TO WYCHODZI I POWINIENEŚ DOSTAĆ NAGRODĘ ZA NAJWIĘKSZEGO PIEPRZONEGO ROMANTYKA!! WIĘC WYPIERDALAJ... ZAPIERDALAJ... I KOCHAJ KURWA!!
OdpowiedzUsuńNo... wyżyłam się... emocje opadły i chcę nasępny rozdział :) po prostu kocham to opowiadanie i się poryczę jak dobiegnie końca :`( ale koniec biadolenia, kończę mój także emocjonujący komentarz i czekam cierpliwie ;***
KURWA! TY MASZ Z TAMTĄD SPIEPRZAĆ! MASZ DO NIEJ BIEC! ROZUMIESZ!? I TO SZYBKO BO ONA ZA TB TĘSKNI! -.-
OdpowiedzUsuńKIEDY KOLEJNY?♥ KOCHAM CIĘ ZA TO OPOWIADANIE NORMALNIE! ♥
o kurwa *-* nawet nie jestem w stanie nic napisać *.* zajebiste to !
OdpowiedzUsuńJa pitole ! To jest boskie ^^ czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper♥ Mam nadzieję że ucieknie:*
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co będzie w następnym rozdziale :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńA jednak coś jest między nimi. Louis bez powodu by jej nie szukał. Martwi się o nią. A ja nie wiem co o nim myśleć.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział i nie, nie spodziewałam się!!! Jak najszybciej dodaj następny! ;) Powodzenia! :D
OdpowiedzUsuńKola ;D
Witam <3 :D Od dość dawna czytam Twojego bloga, ale postanowiłam również założyć Swojego. Zostawiam U Ciebie swój komentarz i mam nadzieję, że zajrzysz do mnie ;). Zdaję Sobie jednak sprawę, że nie zawsze możesz mieć czas. W końcu jesteśmy tylko ludźmi. Byłoby mi jednakże bardzo Miło :D Świetnie piszesz. Po prostu niesamowicie ! Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. :D Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńUmarłam °.° to nie może tak być ! 0_o smutno mi :c chce Lui i Evi <3
OdpowiedzUsuń*.* Jak mogłaś? ON trafił do więzienia?! Mój Loui?! Jak to?! Przecież... WTF?!?!?! Przecież On jest niemożliwie... A kufa nie mogę dobrać słowa! Kiedy dodasz 21??? :((( Nie mogę się doczekać ponownego spotkania i ucieczki Louisa z pierdla!!!! :D W ogóle to mało było powiedziane o emocjach Evie! Co wtedy czuła jak Tomlinson był w tv? Pewnie kiepsko :((( Czekam na neeeexta!!!!! :'( :DDDD
OdpowiedzUsuńU M A R Ł A M
OdpowiedzUsuńJesteś genialna, ten rozdział jest genialny, Evie jest genialna, Lou jest genialny, Kishan jest genialny, to ff jest genialne, świat jest genialny.
T Y LE
Kurwa Louis uciekł TAAAAAK !
I Spotkał się z Evie. I ją pocałował :(
Ale musi odejść o boże.
Czekam na next oczywiście Jesteś genialna ! Kocham cie <3
@niallzhuug dawna @lovmyangels/@needmy5idots