poniedziałek, 18 sierpnia 2014

More Uncivil - Rozdział 26

Z dedykacją dla Sandry i Asi, które przywróciły mi wiarę w to, co robię.
 
 
"Nie kłamstwo, lecz prawda zabija nadzieję."
 
 
- Ty cholerny gnoju! Ludzie nadstawiają dla ciebie karku, wylewają krew, spiskują, mordują, a ty tak po prostu wsiadasz do helikoptera i lecisz do Nowego Jorku?!
Kolejne krzyki wydobywały się z telefonu leżącego na komodzie, która stała pomiędzy mną, a Louisem. Liam zdecydowanie nie był zadowolony ze zmiany miejsca pobytu, jakiej dokonał Tomlinson. Od kilku minut szczerbił język i obdarowywał nas kolejnymi obelgami, które Louis puszczał mimo uszu. Mnie zaistniała sytuacja przeraziła na tyle, że siedziałam cicho i potulnie, słuchając, jak dwójka przyjaciół wylewa na siebie najgorsze brudy. Powoli zaczynałam żałować, że użyczyłam chłopakowi mojej komórki. Nie sądziłam, że "poinformuje Liama o naszym spotkaniu" skończy się na: "zabije cię, ty dupku!".
- Czy ty musisz dramatyzować? - Louis przyłożył dwa palce do skroni. - Nikt nie wie, że tu jestem.
- Nikt? A co z tym małolatem, który was nakrył?
Tak, Louis zdecydowanie mógł przemilczeć sprawę Adama.
- Dopilnuję, żeby nie puścił pary z ust, znasz moje sposoby. - Mówiąc to spojrzał na mnie i jakiś cień pojawił się na jego twarzy, ale równie szybko zniknął.
Sposoby? Ja również znałam jego sposoby i nie podobały mi się one w żadnym stopniu. Louis obiecał mi, że nie zabije Adama i mam nadzieję, że dotrzyma danego słowa.
- Louis, naprawdę mam dość matkowania. Myślę, że jako duży chłopiec musisz sam wiedzieć, co jest dla ciebie dobre, a co nie. Sam nie wiem, dlaczego ciągle ci pomagam.
Nie dziwię się Liamowi. Robi wszystko, aby utrzymać przyjaciela przy życiu, a on zachowuje się, jakby nic to dla niego nie znaczyło. 
- Wszystko będzie dobrze, prawda, Evie? - jego wzrok zatrzymał się na mojej osobie.
Oblizała nerwowo wargi i ułożyłam dłonie na kolanach. Co ja mam mu powiedzieć? Że mam najgorsze z możliwych obaw? Że za każdym razem, kiedy zamykam oczy, widzę jak zakuwają go w kajdanki? Louis jest poszukiwany przez policję z tylu krajów, że sama nie pamiętam ich nazw! Łowcy nagród  ustalają sobie jego głowę za cel honoru, a mój ojciec nie spocznie, póki nie postawi go przed sądem. Czy to takie dziwne, że po mojej głowie plączą się czarne myśli?
- Ja..-próbowałam coś powiedzieć - myślę, że chwilowo nie musimy się obawiać.
Mina Louisa wyraźnie dała mi do zrozumienia, że nie takiej odpowiedzi potrzebował. Ściągnął brwi i zacisnął szczękę, a koniuszki jego uszu lekko się zaczerwieniły jak zawsze, gdy jest zły.
- Liam, nie zabawię tutaj długo. Przysięgam. - Payne westchnął - Odezwę się.
"Nie zabawię tutaj długo"... czy to oznacza, że nie zostało nam zbyt wiele czasu? Myślę, że powinnam czuć ulgę, że ponownie zniknie z mojego życia, więc czemu tak nie jest? Ja naprawdę za nim tęskniłam i myśl o kolejnej rozłące zaciskała mój żołądek w bardzo duży supeł.
Louis położył mój telefon na łóżku i usiadł tuż obok. Nagła bliskość przyprawiła mnie o rumieńce.
- Włosy ci urosły - powiedział nagle i chwycił jedno pasmo w palce - i chyba zmieniłaś kolor.
- Rozjaśniłam końcówki. - nie chciałam mu mówić, że zrobiłam to, aby nie być aż tak rozpoznawalna. W ogóle nie chciałam poruszać tematu porwania.
- Podoba mi się.
Jego dłoń zsunęła się na kark, ramiona, a następnie obojczyk. Przygryzłam wargę, tłumiąc jęk, który był oznaką przyjemności, jaką sprawiał mi sam dotyk jego rąk. Pragnęłam poczuć jeszcze raz jego szorstką skórę ocierającą się o moje ciało.
- Pocałuj mnie. - powiedziałam zanim się powstrzymałam i już po chwili miałam ochotę się spoliczkować.
"Pocałuj mnie"? Głupia, Evie.
Kiedy jego wargi zetknęły się z moimi, zaparło mi dech w piersiach. Smakował kawą i lukrem, moje ulubione połączenie. Odwzajemniłam pocałunek, obejmując go za ramiona i przyciągając bliżej. Był taki delikatny, zupełnie jakby się kontrolował. Czułam, jak serce znów bije szybciej, gdy Louis także mnie objął.
- Zmieniłaś się - odsunął się, a ja w myślach błagałam, żeby tego nie robił.
- Już to mówiłeś.
- Nie chodzi mi o włosy, tylko o całą ciebie - lekki uśmiech wykrzywił jego twarz. - Zmieniłaś się - powtórzył.
Również się uśmiechnęłam, bo tak naprawdę nie wiedziałam, jak na to odpowiedzieć. Zmieniłam się, to fakt. Ale warto wspomnieć, dlaczego do tego doszło. Musiałam dorosnąć i uporać się ze wszystkimi zmianami w moim życiu. Nie łatwo było pozbyć się wspomnień, zwłaszcza tych złych, dlatego zamiast je kasować, sprawiłam, by nie przynosiły one ze sobą bólu, uodporniłam się.
Nagle zza drzwi dobiegł skrzyp, zupełnie jakby ktoś chodził w te i z powrotem po korytarzu. Louis zmarszczył czoło, wstał i wyciągnął z kieszeni pistolet, na którego widok przełknęłam głośno ślinę. Zdecydowanie nie lubiłam broni, nie chciałam mieć z nią do czynienia.
- Zostań - powiedział szeptem.
Bezszelestnie zbliżył się do drzwi, a ja pomyślałam, że naprawdę jest dobry w swoim fachu. Równie cicho je otworzył i rozejrzał się po korytarzu. Zajęło mu to kilka sekund.
- Pusto - stwierdził, wracając w moją stronę.
- To pewnie dziewczyna z pokoju obok.
- Nie, to był ten cały Artur, który rości sobie do ciebie prawa.
- On ma na imię Adam - wyszeptałam głosem, który przesycony był jadem.
- A niech ma nawet Matka Teresa, liczy się, aby znał swoje miejsce - schował spluwę pod kurtką.
Wolałam nie prowokować kolejnej kłótni, ale nie potrafiłam utrzymać języka za zębami. Wstałam i podeszłam się do niego, tak blisko, że czułam nasze mieszające się oddechy.
- A gdzie twoim zdaniem jest jego miejsce?
Nie sądziłam, że to możliwe, ale jeszcze bardziej zbliżył swoją twarz do mojej, dzięki czemu mógł zobaczyć każdy pieg w okolicy mojego nosa.
- Obawiam się, że na dnie Hudson*.
Obrazy martwego Adama wyławianego z rzeki przeleciały po mojej głowie, pozostawiając za sobą krwawe ślady. Nie. Zdecydowanie nie mogłam do tego dopuścić.
-Obiecałeś, że go nie skrzywdzisz - mój oskarżycielski ton miał trafić go prosto w serce, ale chyba źle wymierzyłam cios.
- Obiecałem, że nie wsadzę mu kulki w łeb, skarbie - zaśmiał się - i możesz mieć pewność, że tego nie zrobię.
Zmarszczyłam nos, myśląc, że rozmawiam z najpodlejszym człowiekiem świata. Cholernie denerwowały mnie jego pogróżki.
- Zaraz będzie świtać. - Zerknął na zegarek. - Muszę iść.
Nie, nie, zostań, proszę.
- Jak stąd wyjdziesz? - Zapytałam, chociaż znałam odpowiedź. On zawsze wchodzi i wychodzi oknem. Jak pieprzony spiderman.
Podszedł do okno i chwycił za jego framugę, ale zatrzymał się i nie patrząc w moją stronę, powiedział:
- Mam nadzieję, że nie masz planów na wieczór, bo chciałbym wpaść.
Mówił tak, jakbym miała jakiś wybór.
Wstałam i w kilku krokach zmniejszyłam dzielącą nas odległość. Naprawdę nie chciałam, żeby wychodził, dopiero go odzyskałam.
- Louis...
Obrócił się i pocałował mnie swoimi pełnymi ustami, a ja znów zapomniałam o czym przed chwilą myślałam. Moje kolana miękły i prawie się uginały, dlatego wzięłam jego twarz w dłonie, aby chociaż trochę opanować drżenie całego ciała.
- Dobranoc, studentko.
Zostawszy sama, rzuciłam się na łóżko, wdychając cicho. Nie wierzyłam, że zaledwie kilka godzin temu moje życie było normalne, a Louis Tomlinson zepsuł to jednym pocałunkiem, który zgniótł nową, silną Evie i zastąpił ją jej poprzedniczką - rozdartą i podatną na jego dotyk.
 

 ~Louis~
 
Pistolet uwierał mnie w żebra, kiedy schodziłem w dół budynku. Drogę oświetlały mi latarnie i słońce, które powoli wychodziło zza widnokręgu. Musiałem się pospieszyć, żeby zdążyć dotrzeć do mojej kryjówki, nim na ulicach pojawi się więcej ludzi. Czując, że jestem już blisko ziemi, zgiąłem nogi w kolanach i zeskoczyłem. Kropelki rosy osiadły na moich butach, gdy przemierzałem przez szkolny budynek. Ciągle nie wierzyłem, że Evie zdecydowała się iść na studia. Przecież będąc ze mną, nie będzie jej niczego brakować, spełnię każdą jej zachciankę. Kobiety.
Szybko przemierzyłem kilka uliczek i znalazłem się w dzielnicy, od której ludzie trzymali się z daleka. O budynki opierały się skąpo ubrane dziewczyny, próbując chwycić mnie za materiał kurtki. Nie reagowałem na ich komplementy i lekko odpychałem je łokciami, próbując dać im do zrozumienia, że nie interesują mnie ich atrybuty. W powietrzu unosił się dym i smród papierosów wymieszany z wymiocinami. Z całego serca nienawidziłem ludzi, którzy kupowali mój towar. Pieprzone wraki człowieka, których ulubionym zajęciem jest staczanie się na dno i zaśmiecanie tego świata. Gdyby zależało to ode mnie, trzymałbym ich w klatkach, ale byłoby to jednoznaczne z utratą zysków. Skrzywiłem się, gdy uliczka zrobiła się bardziej zatłoczona. Kilka mężczyzn wskazywało na mnie palcem, szeptając między sobą, ale wątpię, aby mnie rozpoznali. Inni leżeli nieprzytomni lub zalani, ciężko to było rozróżnić. Ominąłem wszystkich i zbliżyłem się do większej grupki, która zajmowała sam koniec zaułku. Śmiali się głośno i zaciągali skrętami, zupełnie jakby nie istniało prawo i policja. Chwyciłem dwóch łysych i wytatuowanych facetów i odepchnąłem ich, stawiając krok na środek kręgu. Wszystkie spojrzenia skierowały się w moją stronę.
- Wyglądasz jak król dziwek, Steve - stwierdziłem, na co tłum wydał ciche pomruki.
Steve zakaszlał gwałtownie, a z jego ust ulotnił się dym. To wspaniałe obserwować, jak ludzie duszą się ze strachu przed tobą.
- Louis! Słyszałem, że spieprzyłeś, ale nigdy nie pomyślałbym, że trafisz do Nowego Jorku.
- Jestem tu przejazdem - powiedziałem obojętnym tonem i kiwnąłem głową w stronę drzwi.
Przydupas zrozumiał o czym myślę i ruszyliśmy w stronę jakiegoś budynku, mijając po drodze kilka obściskujących się par.
- Widzę, że dobrze się urządziłeś.
- Jakoś tak wyszło...
- No co ty, jesteś tutaj bohaterem - kopnąłem krzesło, które stało mi na drodze. - Zastanawiam się tylko skąd wziąłeś towar.
Steve przełknął ślinę i starł krople potu, które zebrały mu się nad górną wargą.
- Louis.. - wyciągnął przed siebie dłonie w obronnym geście. Wyglądał tak żałośnie, że prawie zrobiło mi się go żal. Prawie.
- Tak sądziłem, że kiedy ja trafiłem za kraty, ty odważyłeś się mnie okraść, - drżałem ze złości, czułem, że pulsują mi wszystkie żyły - wystawiłeś swoich kolegów, a co najważniejsze  m n i e.
Powoli przesuwałem się w jego kierunku, aż w końcu jego plecy zderzył się z brudną i osmoloną ścianą.
- Zawiodłem się na tobie, Stevie - wyszeptałem mu do ucha. - Musisz odpokutować za swoje grzechy.
Nim zdążył zareagować, wyciągnąłem swój pistolet i przyłożyłem mu go do głowy. Chłopak zaniósł się szlochem, a ja straciłem swój cały szacunek.
- Żegnaj, kolego.
Pociągnąłem za spust, po pomieszczeniu rozniósł się potężny huk. Prostytutki krzyknęły i upadły na ziemie, a ich adoratorzy odsunęli się od drzwi. Jak najdalej ode mnie. Poprawiłem materiał kurtki i ruszyłem ku wyjściu, przy którym zebrał się niezły tłumek. Strach unosił się w powietrzu, ale nie przejmowałem się tymi wszystkimi śmieciami. Ważne, że załatwiłem swoje interesy. Tak postępuje Louis Tomlinson.
 
_____________________
Hej :))
Ten rozdział jest kompletnie niedopracowany, bo nie miałam na niego pomysłu.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale mistrzem interpunkcji nie jestem i musicie mi to wybaczyć! :)
Kocham was xxx


 

28 komentarzy :

  1. Zaaajebisty *-*
    Nareszcie coś dłuższego między Evie i Louisem. Nawet nie wiesz, ile na to czekałam xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten chlopak jest niemozliwy
    Ciekawy rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. Louis jest taki cudowny sdsajds .
    Rozdział super, czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie rozdział jest świetny. Ciekawa jestem co Louis dla nich szykuje gdzie chce ją zabrać. ...niecierpliwie czekam na nexta pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Superowy :) Kocham i czekam na next <3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. Czekam na nexta :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyno!!! To opowiadanie tak mnie wciągnęło, że przed czytaniem musiałam się napić herbaty z melisy bo cały czas szczerym się jakbym milion w totka wygrała!!!!! KOCHAM!!!!!!!!!!!!! Czekam na NN!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu Louis mnie zadziwia XDD
    Ale Evie noo taka silna a tu dupa teraz xd. Oby tylko Louis nic nie zrobil Adamowi ://
    Rozdzial zaje.isty jak zawsze ! <3
    Czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  10. genialny ;o <3 brak słów żeby opisać jak się czułam, czytając to :) czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  11. jak ten rozdział jest nie dopracowany to składam pokłony na kolanach on jest cudowny <333 jak dla mnie bardzo przemyślany :D dobrze i źle że po nia wrócił :/ KOCHAM CIĘ <3333 ŻYCZĘ DUŻO WENY <3333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  12. Mimo wszystko kocham Louisa i Evie *o*
    Shippuję ich haha <3
    Spadaj na drzewo Adam ;pp
    Świetny rozdział, wcale nie niedopracowany :) Czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Fantastyczne rozdziały!!! Jak najszybciej dodaj następny! Nie miałam neta przez pół wakacji, dlatego od razu teraz przeczytałam kilka rozdziałów. Przepraszam, ale kom zostawię tylko tu :) Kocham Louisa i Evie! Oni muszą być razem na skraju przepaści xD Jaka poezja z promocji :P Powodzenia przy pisaniu następnego rozdziału! ;)
    Kola ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zarąbisty dziewczyno , pisałaś że jest niedopracowany a to jest najbardziej dopracowany rozdział jaki kiedykolwiek widziałam :D super czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Co jak co ale lubię takiego Lou :) wpadaj do mnie :) http://liam-payne-and-danielle-peazer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. JEZU DJDNIDISMSIS *____* w koncu Evie i Lou *O* boże, ile ja na to czekałam! Dziewczyno, jesteś genialna :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham. ..czekam na kolejny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. No to teraz akcja się rozkręca! Ciekawe co zrobi Louis z Adamem. Mam nadzieję, że ten cały Adaś będzie miał trochę rozumu i nie pójdzie na policję, bo Evie i Louis muszą być razem! :) Świetny rozdział tak w ogóle. Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Wcale nie jest niedopracowany, nie marudź :) Trafiłam na Twoje ff niedawno, ale wciągnęłam się i przeczytałam wszystko jednym tchem. Gangsterka, pistolety i ściganie przez policję to zdecydowanie nie moje klimaty, ale mimo to udało Ci się przykuć moją uwagę i porwać swoją historią, za co jestem wdzięczna <3

    Czekam na next i w wolnej chwili zapraszam do mnie :) xx
    http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy Lou i Evie :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Po pierwsze język się nie szczerbi tylko strzępi :) Ogolnie haloo przecież wcale nie jest niedopracowany, zdaje mi się, że właśnie wręcz przeciwnie :)x Były gorsze rozdziały. Louis wrócił i był całus, a nawet dwa z czego ogromnie się cieszę, jednak cóż wciąż czekam aż wszystko jeeeeeszcze bardziej się rozkręci! :)c
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Lou i Evie <3 Wrócił po nia i śmiem myśleć, że nie skończy nawet roku tych studii XD Myślę, że Louis ją weźmie ze sobą i będą musieli się razem ukrywać. No ale zobaczymy co wymyślisz ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo fajny rozdział i czekam a następny . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń