Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozdział 2. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozdział 2. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 2

http://www.youtube.com/watch?v=rcNFiODHME0

„Oko za oko uczyni tylko cały świat ślepym.”

Obudziłam się w zupełnie ciemnym pokoju. Okna zostały przez kogoś zabite deskami, a drzwi - o na boga - zamknięte na kłódkę. Związano moje dłonie, niewygodny sznur ciął moje nadgarstki, które były już umazane krwią. Po prostu świetnie, nie wiedziałam, od kiedy się tam znajdowałam. Jak każda histeryczka w połowie drogi straciłam przytomność. Moje włosy przykleiły się do spoconej twarzy, ubrania pobrudziły od kurzu i sadzy, która znajdowała się właściwie ..wszędzie? Od dłuższego czasu wsłuchiwałam się w głuchą ciszę. Nie płakałam, nie krzyczałam, nie kopałam w drzwi - właściwie to się poddałam. Siedząc skulona w kącie, myślałam "co by było gdyby". Co by było gdybym wtedy została w domu? Zapewne teraz siedziałabym na kanapie jedząc obiad i oglądając "Taniec z Gwiazdami", zdecydowanie lepsza wersja, prawda? Przerażona uniosłam głowę, słysząc dźwięk otwieranego zamka. Co robić?! Do pomieszczenia wtargnął niewysoki blondyn o ciemnych, zielonych oczach. Nie wyglądał na więcej niż siedemnaście lat. Młodszy ode mnie, a już zadaje się z mafią. Jeszcze chwila, a moje serce wyskoczyłoby z piersi, kiedy zaczął się zbliżać w moją stronę. Odruchowo uciekłam w tył. 
- Musisz iść ze mną. On chce cię widzieć - rzekł kucając przede mną, w jego oczach kryło się współczucie. "On"? Jaki znowu "on"?! Jesteś odważną dziewczynką, dasz sobie radę!
Przygryzłam wargę i przy pomocy blondyna wyszłam z pokoju. Korytarz, którym mnie prowadził był długi i słabo oświetlony. Zielonooki co jakiś czas posyłał mi pokrzepiający uśmiech. Wreszcie stanęliśmy pod sosnowymi drzwiami, po chwili zostałam wepchnięta do środka, a mój oddech znów przyspieszył. 
Mężczyzna stał odwrócony do mnie tyłem, wpatrywał się w krajobraz za oknem i zdawał się nie zauważać mojej osoby. 
- Zostaw nas, Brand - odezwał się, a chłopak, który mnie tu przyprowadził, zostawił nas samych.
Zajebiście.
- Zapewne jesteś ciekawa, dlaczego tu jesteś, Evie - zaraz! Skąd on zna moje imię? - Czuję twój strach na kilometr, odpręż się. 
No tak, przecież łatwo powiedzieć. Mam się uspokoić i nie martwić faktem, iż zostałam porwana? Genialnie.
- Usiądź proszę - wskazał na krzesło stojące przede mną. Przełknęłam głośno ślinę, ale pozostawałam w bezruchu. - Usiądź - tym razem syknął.
Wzdrygnęłam się i pośpiesznie wykonałam jego polecenie.
- Grzeczna dziewczynka, a teraz słuchaj. - oparł się dłońmi o biurko, dzięki czemu mogłam dokładnie go obejrzeć. Jego włosy w kolorze ciemnego blondu były postawione na żel. Na policzku miał kilka drobnych zadrapań, ale jego oczy.. To spojrzenie mogło hipnotyzować - daję słowo! 
- Czy mógłbyś? - pokazałam mu moje związane dotąd dłonie, licząc, że może skończy moje męczarnie.
- Oczywiście skarbie - z tylnej kieszeni spodni wyciągnął scyzoryk, którym następnie rozciął sznur. Poczułam niewyobrażalną ulgę, ale zaraz potem ostre pieczenie wywołane świeżymi ranami. To się będzie długo goić. 
- Nazywam się Louis Tomlinson. Lepiej zapamiętaj to nazwisko, bo od dziś będzie ci się śniło po nocach - uśmiechnął się podstępnie, podszedł trochę bliżej przez co miałam ochotę uciec jak najdalej. 
- Czemu mnie tu trzymasz? Nawet cię nie znam - w końcu zebrałam się na odwagę. 
- Za to ja znam cię bardzo dobrze - szepnął wprost do mojego ucha, poczułam ciarki na dole kręgosłupa. - Nazywasz się Evie Martin, masz siedemnaście lat, chodzisz do publicznego liceum Acton w Londynie, tam też mieszkasz wraz z ojcem Byronem Martin i matką Connie Martin. Twój tata jest policjantem i tak się składa, że łączy mnie z nim wspólna przeszłość. 
Co miał namyśli mówiąc wspólna przeszłość? 
- Wpakował mnie do więzienia za dilerstwo - czy on czyta w myślach?! - I teraz ty kochana - wskazał na mnie nożem - za to odpowiesz.
Próbowałam przełknąć gulę, która nagle pojawiła się w moim gardle. 
- Popełniasz wielki błąd. Kiedy mój ojciec dowie się, że zniknęłam, postawi na nogi całą Brytyjską policję, żeby mnie znaleźć. 
- W takim razie zabiję cię wcześniej niż planowałem - zaśmiał mi się prosto w twarz.
Co za skurwiel.
- No dalej, uśmiechnij się, jesteś taka ładna kiedy się śmiejesz. - chwycił mój podbródek w dwa palce i skierował go w swoją stronę. Tylko nie to! Zaciągnęłam się powietrzem po czym poczułam suchość w gardle. Zachłannie wciągałam tlen, który nie dochodził do moich płuc. Louis - bo chyba tak miał na imię, prawda? - spojrzał na mnie zdziwiony, a chwile później wymierzył mi siarczysty cios w policzek. Może to dziwnie zabrzmi, ale poskutkowało. Wdech i wydech.
- Zabawę czas zacząć. - szepnął odwracając się z powrotem do okna.- Brand! Zabierz ją i zawołaj Liama, muszę z nim o czymś porozmawiać. 
- Tak jest,  sir. - blondyn pociągnął mnie za roztarganą w jednym miejscu bluzkę i wyprowadził z pokoju.
- Acha, Brand. Przydziel jej jakiś ładniejszy pokój, jest cała brudna. - chłopiec na posyłki kiwnął twierdząco głową i zamknął drzwi. 

Nowe pomieszczenie było sto razy ładniejsze i wygodniejsze od poprzedniej nory. Okna nadal były zasłonięte, jednak tutaj przynajmniej było łóżko, jakaś marna komoda, a ściany miały odcień jasnego błękitu. 
- Dobrze ci radzę, nie denerwuj go, to może pożyjesz dłużej. Ten człowiek nie wie, co to współczucie, jest nieprzewidywalny i mściwy. - rzekł cicho Brand, a następnie zostawił mnie samą. Ostatnie co usłyszałam, to przekręcany w zamku klucz.
Umrę. To oczywiste, że ten skurwiel mnie zabije.

__________________________________________________________________
Witam :3
Jak wam się podoba rozdział drugi?! :D
Mam nadzieję, że was zainteresował jeszcze bardziej. Akcja dopiero się rozkręca! 
* Rozdział nie sprawdzony.
** Dla zainteresowanych powiem, że jutro pojawi sie nowy rozdział Strange :)

Tak więc to chyba tyle....
#Mam nadzieję, że każdy z was orientuje się, iż ten fajny obrazek na początku to link do muzyki XD

Xoxo <3